Filmowe pułapki na ludzi i żyrafy

Kontynuujemy swoje przygody na MFF T-Mobile Nowe Horyzonty i idzie nam świetnie, co oznacza, że póki co tylko raz mieliśmy bardzo gwałtowną potrzebę wyczołgania się z kina w trakcie seansu i to było na tym filmie o rybach, co żyły na wyspie i przeprowadzały eksperymenty genetyczne na ludziach, ale w sumie i tak nic z naszych planów nie wyszło, no bo okazało się, że czołganie angażuje bardzo wiele części układu mięśniowo-szkieletowego człowieka, a ja długo szukałam, ale jednak nie udało mi się zidentyfikować u siebie żadnych mięśni.

Ten sukces udanych seansów przypisuję swojemu siedmioletniemu doświadczeniu w uczestnictwie w tym festiwalu, które to doświadczenie pozwala mi prześwietlać na wylot wszelkie katalogowe opisy, niczym wystawę w cukierni. To oznacza mniej więcej tyle, że jak ja widzę, że w filmie będą “oszczędne dialogi”, to ja natychmiast wiem, że to nie jest film dla człowieka typu: ja, czyli takiego, który ma mentalnego zeza.

No, serio, ja to tak sobie wyobrażam, że wbrew absolutnie wszystkim doniesieniom fizyki, ja akurat jestem tym człowiekiem, który nie posiada żadnego stanu skupienia. Ja mam tak, że nawet jeśli jakaś część mojego mózgu postanowi zająć się czymś poważnym, to w tym momencie cała reszta zaczyna grać na harmonii, sypać konfetti i bawić się w karaoke, przykładem niech będzie to głosowanie na ostatniej radzie wydziału, które musieliśmy powtarzać trzy razy, bo za pierwszym razem rozkojarzyłam się chmurą, co totalnie wyglądała jak dinozaur w czapce, a za drugim naszło mnie takie szalenie istotne pytanie, które natychmiast musiałam zadać wszystkim zgromadzonym, to jest: dlaczego o porcji wieprzowiny, to jest “portion od pork”, nie mówimy po prostu “porktion”?


No dobrze, odrzućmy skromność, powiedzmy to sobie szczerze: z tym słowiem “porktion” to ja uważam, że jestem takim geniuszem, że jest kwestią czasu, aż ludzie zaczną stawiać pomniki mojej osoby na miejskich skwerkach, ja nie chcę nawet myśleć, ile czasu ludzkość zaoszczędzi na tej zamianie trzech słów w jedno zgrabne “porktion”, najpewniej ze trzy nanosekundy, które w końcu będziemy mogli wykorzystać na coś sensownego, na przykład na to, żeby kochać tak, jak jeszcze nigdy nikt i tańczyć w deszczu, jakby nikt nie patrzył.

I to jestem ja, ale jest też mój mąż, który bardzo lubi filmy o oszczędnych dialogach, on umiera z rozkoszy na trzygodzinnym eseju filmowym o nawykach żywieniowych chińskiej klasy robotniczej, nie mówiąc o tym, że na podium jego ulubionych filmów wszechświata jest dokument o foncie Helvetica, a także ten o człowieku, który robi beczki. A ponieważ ja bardzo kocham męża, to czasem z nim te eseje filmowe oglądam, mimo że część mojego mózgu odpowiedzialna za konfetti i granie na harmonii bardzo wtedy cierpi. Choć akurat ostatnio to najbardziej cierpiało moje serduszko, bo film był o takim bardzo złym panu, który obdzierał zwierzątka ze skóry i pokazywał nam ten proces z absolutnie wszystkimi szczegółami, a ja bardzo dużo potrafię w życiu znieść, ale nie widoku martwej żyrafy, bo żyrafy są super, one mają tak wspaniale fioletowe języki, zupełnie jakby najadły się jagodowych lodów.

Więc cierpiałam. W serduszku cierpiałam, oglądając tego niemiłego pana i w myślach już planowałam najlepszą z zemst, otóż uznałam, że temu psychopacie to ja nigdy nie zdradzę swojego sekretu pozwalającego zaoszczędzić trzy nanosekundy życia, on już do końca życia będzie zamawiał “portion of pork” zamiast “porktion”. A gdy film się skończył, to okazało się, że mój mąż ma dokładnie takie samo zdanie na temat stanu psychologicznego główny bohatera: mój boże, widziałaś tę scenę?! – powiedział mi po seansie szczerze wstrząśnięty Wojtek – co za potwór!

A zanim zdążyłam się z nim zgodzić i wspomnieć nostalgicznie żyrafy, co się najadły jagodowych lodów, dodał:

– …co za chory potwór odpala jednocześnie chroma i internet explorera?!

***
Na festiwalu #nowehoryzonty jesteśmy na zaproszenie T-Mobile, o czym mówię namiętnie i z najwyższą przyjemnością.

10 komentarzy

  1. rademachera

    10 sierpnia 2017 o 21:35

    Po pierwsze- HA,ha,ha!
    Po drugie- filmy z oszczędnymi dialogami są super. Wszystkie filmy są super, bo każdy przesypiam.
    Po trzecie- Mąż rację ma. To tak jakby mieć dwa programy antywirusowe na jednym kompie…

    Odpowiedz
  2. rademachera

    10 sierpnia 2017 o 21:37

    Po czwarte ten gość z gifa super jest. Ma wyjątkowo plastyczną twarz.

    Odpowiedz
  3. ladyM

    11 sierpnia 2017 o 08:32

    Jak ja to dobrze znam! Ja też nie posiadam żadnego stanu skupienia! Próbuję z tym walczyć, ale mój mózg chodzi własnymi drogami 😉
    Ps. Trochę rozumiem Twojego męża. Ja bym nawet powiedziała, że jak to?! jak może w ogóle odpalać internet explorera?!

    Odpowiedz
    • Michał Bratos

      14 sierpnia 2017 o 06:30

      bo internet explorera odpala się tylko raz żeby ściągnąć Mozille ;P

      Odpowiedz
    • JaninaDaily

      15 sierpnia 2017 o 17:18

      On to tak powiedział z pięcioma wykrzyknikami 😀

      Odpowiedz
  4. nafreelansie.pl

    13 sierpnia 2017 o 00:13

    Chociaż pierwszy raz słyszę o tym festiwalu, to strasznie przyjemnie czytało się Twoją relację! Masz bardzo fajny styl pisania, zdecydowanie trafia w moje gusta. Porktion podbił moje serce. Na pewno poczytam więcej!
    Pozdrawiam, http://www.nafreelansie.pl

    Odpowiedz
  5. Doris

    16 sierpnia 2017 o 07:55

    Ufff… Właśnie skończyłam- przebrnęłam przez stosy archiwalnych tekstów! No bo, skoro świeże teksty mnie powaliły, to moje OCD zmusiło mnie do przeczytania wszystkich, wszyściutkich wpisów w ciągu tygodnia! I tak, jak podejrzewałam- jestem powalona totalnie, a Ty, Janino, jesteś odpowiedzialna za:
    1. Moje zerwane boki od śmiechu,
    2. Mniejszą efektywność w pracy,
    3. Oskarżenie przez moją rodzinę, że jestem uzależniona od Internetu!
    Ps. W szpitalu na SORze jako przyczynę zerwanych boków podałam janinadaily.com, więc spodziewaj się rachunku z pomorskiego NFZ 😉

    Odpowiedz
    • JaninaDaily

      16 sierpnia 2017 o 22:21

      Ale czadowo , Dorota, że przeczytałaś wszystko!!! Bardzo jestem zadowolona, bardzo szczęśliwa! A fakturę niech NFZ prześle na mój adres e-mail specjalnie założony do takich spraw: whatever@janinadaily.com 😉

      Odpowiedz
  6. Magdalena

    23 sierpnia 2017 o 16:45

    Trzy nanosekundy tu, trzy nanosekundy tam i nagle, po latach, mamy tą sekundę więcej do zacnego spożytkowania, na przykład na sen lub oglądanie kotów w internetach 🙂

    Odpowiedz
  7. Zuzanna Marcinkowska

    1 września 2017 o 08:20

    …sorry, ale film o człowieku, który robi beczki, to klasyk…

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *