Nasze małżeńskie przygody ze szwajcarską pielęgniarką

nerd

Drugi tydzień od premiery nowej gry, zaczynam tęsknić za swoim mężem. To nawet nie chodzi o to, że chciałabym widywać go codziennie, ze mnie żaden fanatyk, niemniej przestaje mi wystarczać ten moment małżeńskiej intymności, kiedy to minęliśmy się w korytarzu w zeszłą środę, a dokładniej rzecz ujmując to Wojtek przeskoczył przeze mnie jak dziki opos w manii, krzycząc, że z drogi, kobieto, bo zaraz małpa go zabije. Bo musicie wiedzieć, że to jest taka gra, gdzie w końcu spełnia się obietnica wszystkich memów w internecie, to znaczy, że człowiek może zostać kim chce – gorylem, samurajem albo kowbojem, i właśnie dlatego Wojtek został szwajcarską pielęgniarką.

Zarządzanie mężem grającym w grę jest właściwie stosunkowo proste, podobne jest do opieki nad kotem po traumie, co oznacza mniej więcej tyle, że trzeba unikać głośnych dźwięków, nie podchodzić znienacka i karmić co trzy godziny, ale tylko wtedy, gdy akurat naszego męża nie okłada jakiś goryl, bo to nie tak, że on tutaj świat ratuje przed wybuchem bomby atomowej, a ty mu właśnie wciskasz pod nos kanapki z pasztetową, to trzeba się opanować, wszak świat nie widział takich bitew, żeby Napoleon właśnie podbijał Hiszpanię, a za nim latała żona, że ma natychmiast wracać do domu, bo kapuśniak stygnie, a kartofle już dawno są rozgotowane. Oczywiście zawsze znajdzie się jakiś hipis, który powie, że z tym kotem w traumie to przesada, że zarządzanie mężem grającym w gry nie wymaga żadnych zasad, i ja też tak myślałam do czasu tych dramatycznych wydarzeń z sierpnia 2014 roku, kiedy to pocałowałam Wojtka w trakcie grifta w Diablo i wtedy go zabili.

[‘] za Wojtka i nasze małżeństwo w tamtej chwili.

No ale dobra, już pół biedy, że mija już drugi tydzień, kiedy to mój mąż dostaje po pysku od szwedzkiego karła, niech pierwszy rzuci kamień, kto nigdy o tym nie marzył, najgorzej to jest wtedy, jak Wojtek przegrywa. I jak on przegrywa, to u mnie w domu to jest zawsze dramat, bo mój mąż jest człowiekiem o szalenie skomplikowanej emocjonalności, serce to mu bije tuż pod skórą cienką jak pergamin, gotowe się skaleczyć o najmniejszy okruch rzeczywistości lub ostrą krawędź zrządzenia złego losu, wszak wszyscy pamiętamy ten czas, kiedy Wojtek chodził smutny przez trzy dni, bo ktoś w internecie skrytykował „Gwiezdne Wojny”.

leia_vungle_gif

Więc jak przez kilka dni słyszałam o tym kowboju, co to Wojtka już trzy razy zabił, to stałam się ostrożna. Chodziłam czujna, tak jest, to jest właśnie moje obecne życie; iść do roboty – zrobić zakupy – upewnić się, że męża nie zabił mi jeszcze żaden kowboj, karzeł albo goryl, bardzo się martwiłam o tego mojego męża o emocjonalności kruchej jak piszinger, mój boże, on jest jak taki pisklak nieopierzony w gnieździe nad urwiskiem, co to pod tym urwiskiem rozpościera się ocean ognia, a poza tym, to mnie zawsze bardzo denerwują takie sytuacje, ja jestem oburzona, mnie w ogóle nie interesuje, kto zaczął i co się dokładnie wydarzyło, nikt mi nie będzie w grze zabijał mojego kitka!

Wchodzę do pokoju, Wojtek leży. Gra zawieszona i odłożona w kąt. Mąż mój bez życia, twarz blada, ruchy powolne i jakby wymuszone. Zabili go. No nie mam żadnych wątpliwości, że go zabili, a przez tę ranę rewolwerową uciekają z niego teraz resztki radości życia i punkty expa, wszystkie jego dotychczasowe marzenia i plany topią się w pikselowej krwi. Podchodzę ostrożnie, jak to do osoby w poważnym kryzysie, głos mam łagodny, ruchy delikatne, zabili cię? – pytam, a Wojtek na to głowę podnosi, powoli, jakby z trudem;

– Nie, nie zabili – mówi słabo – odpoczywam po prostu…

…odpoczywam – mówi mi Wojtek – bo strasznie dużo się dzisiaj nabiegałem.

Nie no, wiadomo, szanuję to. Pogoń za małpą jako szwajcarska pielęgniarka sama się do endomondo nie wpisze.

 

 Źródło zdjęcia: tu 

9 komentarzy

  1. Home on the Hill

    30 czerwca 2016 o 08:40

    :))))) Skąd ja to znam wszystko, mój mąż to również taki maniak gier, ale On ma zadanie ogromnie utrudnione, bo nie dość, że walczy o przeżycie to jeszcze w tym samym czasie od dzieci musi się odganiać 😉 I to jest dopiero ból, bo tu walka, wojna, emocje, a On wstaje żeby…pampersa zmienić. I nie ma zmiłuj! No to dopiero można ześwirować ;))

    Odpowiedz
    • JaninaDaily

      30 czerwca 2016 o 10:48

      Boże mój, oto prawdziwy wojownik! To jest też powód, dla którego musieliśmy zawiesić projekt: macierzyństwo, bo jak mój mąż się dowiedział, że jak będziemy mieć syna, to będzie musiał się z nim dzielić swoim playstation, to stał się jakby mniej entuzjastyczny.

      Odpowiedz
  2. Frysztyk

    1 lipca 2016 o 09:50

    Kobieto. Bądź mądra. Kup mu DOOMa. DOOM ma początek, środek i koniec, i jest fajniejszy od tego, co ślubny ci teraz tam męczy. Czyli chłop na 3 dni zniknie ze świata, a potem wróci do normy. Coś jak grypa. To badziewie z gorylami jest za to niewygodne i długotrwałe, jak choroba weneryczna.

    Odpowiedz
    • JaninaDaily

      2 lipca 2016 o 09:21

      A, był Wiedźmin, będzie goryl, przyjdzie coś innego, przyjmuję to na klatę – tak to jest, jeśli wzięłam sobie za męża bohatera, który ratuje świat i to nie, że raz ratuje, ale po kilka razy w tygodniu.

      Odpowiedz
  3. Edyta Karina

    2 lipca 2016 o 12:03

    Wojtek bardzo pięknie wyszedł na tym pierwszym zdjęciu

    Odpowiedz
    • JaninaDaily

      2 lipca 2016 o 15:05

      Ja wiem, on taki przystojny, to zawsze dobrze wychodzi.

      Odpowiedz
  4. rademachera

    12 czerwca 2017 o 08:55

    Ufff… Widzę że u mnie nieco lepiej. Mój Konserwator ma genetycznie wzbogaconą prawą rękę. O pilota. W czasie kiedy próbuje znaleźć coś interesującego do oglądania na zaledwie 260 kanałach, ja mam czas dla siebie.
    Mogę pobiegać za gorylem 🙂

    Odpowiedz
    • JaninaDaily

      12 czerwca 2017 o 16:19

      Ja nie mam telewizora ani pilota, zostaje mi tylko małpa!

      Odpowiedz
  5. Ania

    2 lipca 2020 o 22:50

    U nas bylo odwrotnie. Tzn nie do konca, bo to ja zaczelam najpierw grac w Overwatcha a jak moj to zobaczyl to tez zaczal. Ja po jakims czasie juz przestalam (po jakis 3 latach!) a on nadal w to gra 😀 No i teraz jest podobnie jak z Twoim mezem, z ta roznica, ze moj zostal Irlandzka pania naukowiec 😀

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *