Nie o taką Polskę walczyłam na fejsbuku

W ramach akcji ograniczania używek, rano zaczęłam czytać komentarze w internecie zamiast pierwszej kawy. Tym samym zauważyłam pewne prawidłowości w świecie internetu. Spójrzmy na przykład na takie dyskusje o macierzyństwie. Na początek to ja może wyjaśnię tym, którzy nie czytają internetu, co to jest macierzyństwo, bo to zawsze znajdzie się jakiś fanatyk, co to myśli, że w macierzyństwie/rodzicielstwie chodzi o to, że jest sobie dwójka ludzi i oni się kochają, i kochają się tak bardzo, że wymyślają sobie w pewnym momencie, że chcą mieć razem dziecko, które będą tulić, kochać i ubierać w śmieszne, malutkie ubranka, patrzeć jak dorasta i wspierać w czasie porażek wychowawczych, co oczywiście czasem bywa szalenie trudne, no bo to nie po to człowiek latami żyły sobie wypruwał, żeby ten teraz przy obiedzie oświadczał, że chce studiować pedagogikę. Otóż, moi drodzy, jeśli tak pojmujecie rodzicielstwo, to ja Was informuję, że nie, to wszystko nie tak, a ja już wiem jak, bo poczytałam internet, a teraz Wam też wyjaśnię: macierzyństwo jest taka długoterminowa lokata zakładana bez znajomości tabeli opłat i prowizji, z długoletnią blokadą wypłacania środków, taki najdziwniejszy i najdłuższy związek przyczynowo-skutkowy tego świata, który polega na tym, że w któryś piątek zapominasz skoczyć po gumki i paczkę chrupek na stację benzynową, a pięćdziesiąt lat później ktoś Ci podaje szklankę wody.

No i jak jest sobie taka dyskusja o macierzyństwie, wiecie, takie o tym kto jest lepszą matką i dlaczego ja, to tam w pewnym momencie zawsze znajdzie się człowiek-matka, który napisze, że ona od pięciu lat to się nie napiła ciepłej kawy i zawsze jak to czytam, to tak się zastanawiam, czemu tej matce nikt jeszcze nie wytłumaczył, że ta zimna kawa to może dlatego, że zamiast się tej kawy napić, to ona od pięciu godzin trzaska komentarze w internecie.

Kolejną prawidłowością zaś są wszelkie dyskusje o wojnie i uchodźcach, mój boże, to to jest jak szejk z redbula i kofeiny podawany bezpośrednio do mojej biało-czerwonej krwi, tam to zawsze znajdzie się człowiek, który tłumaczy wszystkim naokoło, że Syryjczycy powinni wracać, niech wracają i walczą za swój kraj !!!1!!1!!1111!one!! – pisze Karol i jeszcze dodaje, że my, Polacy coś o tym wiemy, o tym przelewaniu własnej krwi w imię Ojczyzny, ale to nie jakiejś tam byle jakiej Ojczyzny, ale takiej przez “O” duże i pękate jak kluska śląska na obiedzie o matki, z którą to matką ten Karol mieszka od dwudziestu lat, no bo szlachta nie pracuje, a poza tym to sam sobie nie będzie prasował tych swoich koszulek z kotwicą Polski Walczącej i że Bóg Honor Ojczyzna, a w niewyprasowanych to nie będzie do żabki po wino marki dzban leśny i dwa browary skakał, bo to obciach na ośce. No i ten Karol z internetu to wszystko o tym przelewaniu krwi wie, on tam pierwszy w okopach II Wojny Światowej siedział, zasieki z karabinem przeskakiwał, on jeszcze czuje na palcach zapach strzelniczego prochu i smak krwi na języku, pierwszy tam przed wrogiem granic naszych bronił, mimo iż ma, kurwa, dwadzieścia lat.

No, więc to sobie chciałam skomentować, ale potem okazało się, że ktoś to zrobił miliard razy lepiej ode mnie:11060289_945274788847118_7331648562837357126_n

Chodźcie do Jarka Kozłowkiego tu i tu, tam jest jak w sklepie monopolowym – wszystko jest pyszne!

*Dziś obrazek jest Jarka i tytuł wpisu też wzięty z komiksu Jarka, za jego zgodą oczywiście

***
Hej, czy wiesz, że napisałam książkę? Jest o tym, jak piękniej myśleć i jak wyciągać wnioski na temat otaczającego nas świata oparte na wiedzy, faktach i badaniach naukowych, a nie na stereotypach, własnych uprzedzeniach i wzajemnej pogardzie.

TO NIE JEST PODRĘCZNIK DO STATYSTYKI, to jest książka popularnonaukowa o tym, że statystyka jest wspaniała. I – w moim zamyśle – takie książkowe narzędzie, dzięki któremu można się nauczyć, jak weryfikować informacje, gazetowe nagłówki, doniesienia amerykańskich naukowców. Słowem – jak nie dać się oszukać mediom, wykresom i danym. Tutaj możecie ją kupić, tylko dziś w promocji za 19,99zł: KUP  JA!!!

10 komentarzy

  1. Miłuj bliźniego swego, tego właściwego | Janina Daily

    6 sierpnia 2016 o 13:37

    […] Nie o taką Polskę walczyłam na fejsbuku […]

    Odpowiedz
  2. OlgaEs

    6 sierpnia 2016 o 21:13

    Skradłaś moje serce. Nie pierwszy raz, ale teraz dokumentnie i tak, że ni chujaszka go nie odzyskam. Przepadło ono, przepadłam ja!

    Odpowiedz
    • JaninaDaily

      7 sierpnia 2016 o 08:36

      Ha ha, dzięki, Olga! Ale wiesz, musisz się jeszcze sporo nauczyć w kwestii komentarzy w internecie – z takim zdaniem wielokrotnie złożonym to nie za dobra technika, bo jak tak będziesz komentować dyskusje np o tym, czy można kopać murzynów i dlaczego tak, to nikt nie przeczyta, bo za długie. Musisz tak wiesz, krótko i w punkt, na przykład: ŻYDZI!!!!!1111 ZŁODZIEJE!!!1111 KOMUNIŚCI1!1!! SPRZEDAM OPLA!!!!!!!11111

      Odpowiedz
      • OlgaEs

        7 sierpnia 2016 o 08:43

        JANINA! SERCE! ZŁODZIEJ! Rzeczywiście brzmi rozsądniej 😛

        Odpowiedz
  3. Anna Tess Gołębiowska

    9 sierpnia 2016 o 22:14

    Janino najdroższa! Donoszę z rozkoszą, że w ciągu minionych trzech dni przeczytałam Twego bloga od deski do deski (z komentarzami włącznie) i w zadziwiający sposób zbiegło się to z moim zleceniodawcą powtarzającym: “mówisz ZARAZ od trzech dni, a ja czekam na teksty!”.
    Od tej pory największym celem mojego życia będzie Cię adoptować, a mam w adopcji świetne doświadczenia, adoptowałam już między innymi kota bez łapki i ogona, kota bez oka i kota ze wszystkimi kończynami, a także akwarium rybek i laptopa imieniem Płotka. Będę Ci gotować i nawet karmić Cię, jeśli już nie będziesz w stanie podnieść ręki do ust. Gratis zapewniam głaskanie kotami i ochronną warstwę sierści na absolutnie wszystkim! Dysponuję także narzeczonym, który piecze pierwszorzędną pizzę. I jak już wspominałam na facebooku – pracowałam w manufakturze karmelków, więc nie tylko jestem w stanie dostarczać świeże słodycze, ale są one JESZCZE CIEPŁE!
    Z wyrazami miłości
    Tesska

    Odpowiedz
  4. Dennis Gabriel Kruk

    12 sierpnia 2016 o 22:04

    Są takie dni, gdy siadam na tyłku, czytam doniesienia, komentarze, wpisy na forach blogach i – zgrozo – tłity wszelakie, a potem tak siadam i myślę sobie – ale ze mnie totalnie bezmózgi, bezmyślny i w ogóle bardziej czerwony niż najbardziej czerwona róża lewak. Potem czytam Pani wpis i jednak okazuje się, że jestem człowiekiem szalenie inteligentnym, bo muszę być szalenie inteligentny, skoro myślę w podobnie szalony sposób co Janina.

    Odpowiedz
    • JaninaDaily

      13 sierpnia 2016 o 08:54

      Myślę sobie, Dennis, że musimy spróbować wrócić do kawy, bo im więcej czytam internetu, tym bardziej się boję, że w końcu trafię na coś, co wywoła nieodwracalne szkody w Janinie. Internet to niebezpieczna miejsce, od dzisiaj wchodzę tam tylko w kasku!!!

      Odpowiedz
  5. Kasia Denkowska

    29 sierpnia 2016 o 16:16

    Jest jeszcze jeden typ dyskusji, który angażuje osoby równie krwiożercze, oddane sercem, duszą i układem pokarmowym jak wymienione przez Ciebie matki dzieciom. Są to dyskusje, których przebieg jest nagły, ale zawsze taki sam: zaczyna się z pozoru niewinnie, a kończy porównywaniem oponenta do Hitlera, a jego domu do obozu zagłady. Są to dyskusje na temat wychowywania psów. Część z tych dyskusji dostępna jest szeroko pojętej gawiedzi, inne są potajemne i zamknięte w grupach na fejsbuku (te bywają wyjątkowo brutalne). Poznałam ten świat niedawno i szczerze żałuję. Parę razy mi się nawet zrobiło przykro i zastanowiłam się nad faktem, czy faktycznie nie jestem kapo, skoro zostawiam swojego psa hasającego w – nomen omen – ogrodzonym obozie… ogrodzie na czas pracy. A nie zwolniłam się na przykład i nie spędzam z nią całego dnia w psim przedszkolu. Czy psim fryzjeru. Czy coś tam. I też bym chętnie wróciła do jakiegoś innego nałogu, niż internet, tylko chyba muszę sobie jakiś wymyśleć.
    BTW: Twój blog ma potencjał uzależniający, ale obawiam się, że nie wystarczy mi na całkowite wyparcie innych internetów z komputera, bo musiałabyś pisać ciągle. Tak czy inaczej, bardzo się cieszę, że tu dzisiaj trafiłam 🙂

    Odpowiedz
    • JaninaDaily

      29 sierpnia 2016 o 20:22

      Ja na szczęście nigdy nie brałam udziału w dyskusji z innymi właścicielami psów, bo jak chodziłam z moim szalonym psem do szkoły tresury, to zawsze byłam zajęta ganianiem go po krzakach, gdy akurat przegryzł się przez smycz i zwiał. Cieszę się, że jesteś, Kasia!

      Odpowiedz
      • Kasia Denkowska

        29 sierpnia 2016 o 22:03

        No moja też nie jest okazem posłuszeństwa. W dyskusje na żywca nie wchodzę, próbowałam w internecie, ale to zło. Czyste zło. Już nie będę.
        🙂

        Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *