Trochę inaczej, o ważnym

Gdy wyjeżdżałam do Szkocji na studia, a było to wiele lat temu, to byłam jak taka przerażona sarna, co ledwo nauczyła się przeżuwać z godnością trawę, a teraz nagle każą jej wychodzić na sawannę, udawać dorosłą. Pamiętam szczegóły: dwie czerwone walizki, piątą rano i ten napis na lotnisku – tuż za polską granicą i tuż przed brytyjską – BEYOND THIS POINT NO RETURN. Zapamiętałam go dobrze. Już dawno nie traktuję go tylko dosłownie.

Wyjechałam z Polski siedem lat temu, mój mąż – jedenaście. Statystyki tej emigracji są skomplikowane: nie potrafię zliczyć ile lotów do domu odbyliśmy, ile wypletliśmy historii potencjalnych powrotów (te plany zawsze w pewnym momencie przyjmują kształt rozsypanych bierek), ile zdziwień, że nic nie jest tak jak było, przecież ten sklep stał tutaj na rogu, czemu już go nie ma?. W socjologii migracji mówią o nas: “ludzie na huśtawce”, ja myślę o sobie jako niczyj człowiek. Nie wiedząc, gdzie należę, zaakceptowałam najprostszy algorytm – mój telefon uznaje za dom to miejsce, gdzie jestem najczęściej. Gdy ląduję w Dublinie po dłuższej nieobecności, mówi mi: “welcome home”, a ja to przyjmuję, bo to brzmi lepiej niż to, że nie należę nigdzie.

Wiem na pewno, że przez te wszystkie lata nie opuściłam żadnych narodowych wyborów i żadnego referendum, niemniej nie potrafię zliczyć, ile razy tłumaczono mi, że powinno odebrać się nam prawa wyborcze, skoro w Polsce nas nie ma. Ile razy – że nie mam prawa wypowiadać się na polityczne kwestie, no bo w Polsce nas nie ma. Mówiły mi to te same osoby, które teraz piszą mi długie, i – mój boże – niepojętnie agresywne wiadomości, że moim psim obowiązkiem jest wypowiedzieć się o tym, co się dzieje. Tak ktoś napisał: psim obowiązkiem. Przyjmuję to jako komplement, nie powstało na tym świecie stworzenie wierniejsze niż pies.

O, ale jedną rzecz umiem policzyć na pewno: w ostatnich wyborach parlamentarnych wśród Polonii głosowało 87.6% zarejestrowanych. W Polsce i na świecie frekwencja wyniosła łącznie 50,9%. Nie zrobiliśmy tego po to, żeby komukolwiek zrobić na złość. Zrobiliśmy to, bo to nie do końca jest tak, że nasz kraj ma dla nas postać jedynie mrożonych pierogów w lodówce i orła na paszporcie.

Dużo myślę i dużo czuję na temat tego wszystkiego, co obecnie się dzieje, ale nie, nie mam obowiązku się na ten temat wypowiedzieć publicznie. Nic śmiesznego na ten temat nie napiszę, bo to już dawno przestało być śmieszne, nic mądrego też nie, bo – tak po ludzku – nie potrafię. Wybieram rozmowy sama ze sobą, z mężem, ludźmi mi bliskimi. Bo nie mam potrzeby bycia ciągle czyimś wrogiem – gdy głosuję, gdy mam opinię i gdy tej opinii nie mam. Hej, to nie jest teleturniej kto uzbiera sobie najwięcej wrogów i ludzi, których obrazi. A jeśli jest, to wszyscy w nim przegrywamy.

Dyskusje polityczne zostawiam dla siebie, a ta strona pozostaje przy zwykłych rzeczach – malowaniu paznokci, głaskaniu kota, moczeniu nóg w jeziorze. Jeśli ktoś mnie rozumie – cieszę się, dziękuję. Jeśli ktoś uważa, że w chwili obecnej nie ma na taką zwyczajność miejsca – też to rozumiem. Ale proszę do mnie nie pisać agresywnych zdań, nie obrażać, nie zwalczać. Nie sprawdzać na ile części można jeszcze podzielić ten narodowy włos.

13 komentarzy

  1. Ania G

    24 lipca 2017 o 08:11

    Janina – brawo! To mi się podoba że blog pozostaje neutralny wobec politycznych wydarzeń. Ma pozostać najmilszą stroną na świecie, taką jaką jest, a na polityczne dyskusje jest miejsce gdzie indziej. Dobrze że jasno się od tego odcinasz. Nie rozumiem ludzi którzy do Ciebie piszą agresywne wiadomości i wymagają głosu w sprawie. Tak samo nie rozumiem ludzi którzy uważają, że my emigranci, powinniśmy stracić prawa wyborcze. Myślę że Polska i polskość czasem ma właśnie wieksze znaczenie dla emigrantów, jesteśmy zywiej zainteresowani tym co sie dzieje w kraju, i tez nam zależy jak jest i jak będzie – bo każdemu myśl o powrocie tli się pod czaszką;-) i tez chcemy mieć wplyw na to co sie dzieje w naszym kraju – bo to NADAL nasz kraj.nie wiem czemu ktoś chce nam to na siłę odebrać. Frustraci. Niech każdy sądzi wg siebie i nie mówi innym co mają robić, myśleć, co jest jego obowiązkiem. O ile świat byłby lepszy gdyby każdy samodzielnie myślał…

    Odpowiedz
    • Kawa Americano

      24 lipca 2017 o 13:31

      Ok staram się rozumieć Twoje intencje. Ale uważam, że jak się podejmuje decyzje to trzeba się liczyć z ich konsekwencjami. Czyli proszę wróć do Polski

      Odpowiedz
    • JaninaDaily

      27 lipca 2017 o 10:22

      Dziękuję, Ania! 🙂

      Odpowiedz
  2. Milena | milenakrecisz.com

    24 lipca 2017 o 13:01

    ” W przyszlym roku wracam. Chce siedzec ze swoimi. Z rodzina. Mam dosc fruwajacych w powietrzu reklamowek. Lisy powinny byc w lesie a nie na ulicach i lezace na drogach. Ale co ja tam bede robic. A co jak nie znajde pracy. Jak wyzyje za polowe obecnej pensji i monstrualnym podatkiem. To po co ja sie zadluzalam zeby studiowac? A Maslo zdrozalo o 150% przez ostatnie pol roku. Do lekarza trzeba sie od 5 ustawiac w kolejce. Bilboardy stoja na prawie kazdym polu. Ksiadz terroryzuje ludzi bo cmentarz zamyka na klucz. Prezydent to klusek bez wlasnego kregoslupa. Ale przynajmniej reklamowki nie fruwaja. Za rok wracam, tylko jeszcze troche odloze. Zeby bylo latwiej. ” – Przemyslenia kazdego polaka na emigracji

    Odpowiedz
  3. Agata *Skylar* Bro

    25 lipca 2017 o 17:59

    Brawo. I tyle w temacie. Ja sama mieszkająca w Turcji od lat też już dobrych paru, podpisuję się pod tym co napisałaś obiema rękami. Jak dobrze to znam. Dzięki!

    Odpowiedz
  4. Karolina Kary B

    28 lipca 2017 o 13:30

    I dzięki temu wpisowi lubię Cię jeszcze bardziej :). Nie wiem tylko, czy się da ;). Są tematy, o których nie dyskutuję z nikim, poza mężem. Tym bardziej nie czuję się upoważniona, ani na siłach, by pisać o tym na blogu.

    Odpowiedz
    • JaninaDaily

      30 lipca 2017 o 19:29

      Dzięki, Karolina! Takie zrozumienie zawsze cieszy, tym bardziej, że byłam bardzo niepewna publikując ten wpis.

      Odpowiedz
  5. Kuba Ober

    25 września 2017 o 13:30

    Jejuś Janina, to proste. Ci, co szukają polityki i polemiki obłożonej pianą bynajmniej nie na bazie białka jajecznego, mają swoje miejsca w międzysieci. A po ptysie i inne takie z lecytyną, etylowaniliną i olejem częściowo uwodornionym będziemy uderzać tu. I tak słodko właśnie ma być 🙂

    Odpowiedz
  6. Eliza

    15 stycznia 2018 o 17:10

    Az mam gęsią skórkę!

    Odpowiedz
    • JaninaDaily

      24 stycznia 2018 o 15:26

      Największy komplement!

      Odpowiedz
      • Eliza

        25 stycznia 2018 o 09:46

        Mi wychodzi z analizy uczuć, że największy komplement, to jak Janina odpisuje na komentarz 😉

        Odpowiedz
  7. Asia

    2 września 2018 o 18:31

    Ja mieszkam we Francji już prawie 6 lat i jak ostatnio oglądałam pogodę i mnie po raz pierwszy nie zdziwiło, że ten kontur na mapie nie wygląda jak Polska, to się prawie popłakałam.
    Janina, dziękuję Ci za ten wpis. Wiem już, że nie jestem w tym sama.

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *