Z wizytą u naszych braci Niemców

Mój szef spotyka mnie na korytarzu i pyta mnie co powiem na dwutygodniową wizytę w Niemczech, a ja mu na to mówię,że to bardzo ciekawy zbieg okoliczności, że o to pyta, bo właśnie ostatnio pisałam krwią, potem i łzami podanie w języku moich braci Niemców, a jako że wymagało to ode mnie napisania zdań w oszałamiającej liczbie sztuk: trzy (w tym podpis), to zajęło mi to tylko trzy tygodnie, a on mnie na to pyta, czy to był ten sam język niemiecki, którym – według mojego CV – władam biegle, a ja mówię że oczywiście i jeszcze na potwierdzenie tych słów dodaję: die Katze, das Hund, das Fisch, co robi na nim piorunujące wrażenie, zwłaszcza jeśli weźmiemy pod uwagę, że sam jest rodowitym Niemcem.

I tak właśnie znalazłam się w Kolonii.

I wiecie co? Jak wrócę do Irlandii to powiem mojemu szefowi, że to była wyborna decyzja, doskonała wręcz inwestycja. To znaczy ja wiem, że te szkolenia to są bardzo drogie, ale ja jestem tu dopiero od wczoraj, a już zwróciły się nam wszystkie koszty tego wyjazdu. Wczoraj organizatorzy zorganizowali imprezę z open barem.

FtNJ7Cg

Jeden komentarz

  1. Grazyna Talebe

    14 czerwca 2016 o 19:44

    Jakbys potrzebowala czegos po niemiecku, to wal smialo, bo ja skonczylam germanistyke i wladam naprawde biegle jezykiem naszych niemieckich braci, u ktorych od 4 lat mieszkam. Nie myslalam nigdy, ze bede sie tym jezykiem poslugiwac na codzien…

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *