Wiele lat temu był sobie pewien kilkunastoletni chłopiec, który powiedział ojcu, że chce być pisarzem, a ojciec mu na to powiedział, że chyba na łeb upadł. No bo co to za robota, wszyscy wiemy, co robią pisarze – będzie całymi dniami w rajtuzach po polu latać i łapać motyle, a wieczorami wracać do swojej piwnicy, obiad jeść ze swoimi przyjaciółmi zrobionymi z rzemyka i kawałka starej pomarańczy, a potem pisać książkę po nocy, przez osiemnaście lat ją pisać, a potem i tak jej nigdy nikt nie kupi, tylko matka rozda wszystkim sąsiadkom w okolicy jako podkładki pod kwiatki. No, tak mu ojciec powiedział. A tym chłopcem był Paulo Coelho. I niestety nie posłuchał.
Niemniej tak naprawdę to nie za bardzo Coelho za to winię, bo wyobrażam sobie marzenia, również te o pisaniu, jako takie kulki waty, co to je mamy w głowie, i one są miękki i puchate, i czasem łaskoczą w mózg. I przyszłam Wam dzisiaj powiedzieć, bo już bardzo długo musiałam nie mówić i przecież już nie wytrzymam, że wraz z pewnym miłym wydawnictwem już oficjalnie coś dla Was szykuję i to będzie superklawe, bo ta powieść to ma roboczy tytuł: “Sandały i ludzie”, tak jest, SANDAŁY I LUDZIE, mój boże, to jest takie śmieszne, to jest tak epicki tytuł, że to już koniec, może być tak, że już nigdy w życiu nic więcej nie napiszę, no bo i tak już nigdy nie wymyślę niczego tak dobrego, jak ten tytuł.
I ja jestem dzisiaj jak ta dziewczynka ze zdjęcia, które widziałam dawno temu, która marzyła o tym, żeby przytulić rybę i w końcu ją przytuliła:
Znaczy najpewniej ta ryba to była trochę mniej zadowolona, ale tego to nigdy się nie dowiemy, bo ryby głosu nie mają, choć nie możemy wykluczyć, że mają opinie.
A z innych spraw, tak na marginesie, to chciałam jeszcze dopisać, że jeśli macie jakieś swoje kulki waty w głowie (mam nadzieję, że macie), jakiekolwiek by one nie były, to nigdy z nich nie rezygnujcie, bo przypomniałam sobie i jeszcze rok temu o tej porze – sprawdziłam statystyki – moje teksty notowały po oszałamiające 60 odsłon, z czego najpewniej 59 należało do mojego męża. Życie, z ciebie to śmieszek.
No, to tyle chciałam Wam dzisiaj powiedzieć. A teraz wskakuję w rajtuzy i pędzę łapać motyle.
zdjęcie stąd
Ania Krapek
13 marca 2017 o 01:53OMG!!! Janina nawet nie wiesz jak bardzo ja czekam na tę książkę 🙂 Uwielbiam Twoje teksty i jak sobie pomyślę, że będzie to taka pełnometrażowa wersja Twojego pisania, to już z podekscytowania się przewracam na drugi bok na mojej kanapie! 🙂
JaninaDaily
13 marca 2017 o 11:13Ale czad, Ania, ale czad!!! Tylko nie przewracaj się za bardzo, żebyś potem jeszcze miała siły ją przeczytać!
kaczka
13 marca 2017 o 15:35Pszprszm, ale jak to? To nie bedzie audiobooka?! Trzeba bedzie PRZEWRACAC strony?!
JaninaDaily
13 marca 2017 o 18:53No nie, bez przesady. Do każdego egzemplarza będę dodawać gołębia, który będzie Wam dziobem strony przewracał.
Anna Tess Gołębiowska
14 marca 2017 o 20:03Poważnie wypraszam sobie ideę wykorzystywania gołębiowatych jako taniej siły roboczej!
JaninaDaily
15 marca 2017 o 11:23No ale przecież nie za darmo je będę wykorzystywać, ja im zapłacę. Ewentualnie na staż wezmę, to sobie wpiszą do portfolio.
Ania Krapek
16 marca 2017 o 23:12Nie, no jasne, że za bardzo się nie będę przewracać, bo nie chciałabym się nabawić kontuzji… Bądźmy realistami 😉
Marrus
13 marca 2017 o 18:16Janina, ja Ci tylko przypominam, że onegdaj spamowałam na potęgę, pisałam do wydawnictw, że już wszystkie blogerki powydawali a my chcemy Janiny. To byłam ja. Jeśli to z tego mojego spamu ten sukces, to wygląda na to, że namolność popłaca, również przypominam, że obiecałaś mi wtenczas autograf. I tort mi obiecałaś, ale mały i chudy, bo wielkości Twojej postaci, więc Ci odpuszczę, ale autografu to nie daruję.
JaninaDaily
13 marca 2017 o 18:53To byłaś Ty? Oczywiście, że pamiętam, ale fajnie, że się przypomniałaś! Będzie książka, będzie autograf, będzie też tort!!! Wszystko będzie dla mojego największego fana!!!!
Bogutek
14 marca 2017 o 20:03O jejuuuu, kolejna książka, którą kupię!!! Z racji przeładowania książkami, kupuję tylko te naj… naj… najlepsiejsze, do których wiem, że wrócę!:-)
JaninaDaily
15 marca 2017 o 11:23Ale czad, ale się cieszę!!! Mam nadzieję, że będzie tego warta!