Mikroczłowiek często mówi, że się boi – w tym miejscu jesteśmy bardzo do siebie podobni.
Boi się wysokiej zjeżdżalni, ale gdy trzyma się go za rączkę, to trochę dodaje odwagi. Boi krów na pastwisku i narysowanych w książkach, i plastikowej kaczki do wanny. Nie boi się – o tym mówić. Gdy czasem zakradam się i udaję potwora, to mówi: „nie rób tak” i ja natychmiast przestaję.
Tak naprawdę mniej w Tobie strachu, mikroczłowieku, a więcej odwagi – by mówić głośno o tym, jak się czujesz. Ja też się bałam, gdy byłam mniejsza – czasem tak bardzo, że w zderzeniu z tym, co mnie straszyło rozpadałam się kawałek po kawałku, aż brakowało mi tchu. Nie rozumiałam dlaczego ja, dlaczego wszyscy wspinają się po zabawkowej ściance w (nie)wesołym miasteczku, a ja czekam na ziemi, z dala od wysokości.
To nic, mikroczłowieku – masz pełne prawo się bać. Będziemy po prostu chodzić na niższe zjeżdżalnie i kąpać się ze stadem dinozaurów, oczywiście, że triceratops jest wytrawnym pływakiem. Może to wszystko z czasem minie, a jeśli nie, to też w porządku. Ja już nie boję się wysokości, bo już od dawna nie boję się o siebie – ale o ciebie i świat, który ci szykujemy, i że już niedługo zabraknie mi sposobów, by próbować go zmienić. I jeszcze o ten moment, kiedy to przestanie być tak łatwe, że wystarczy omijać krowy, byś nie musiał się bać.
Anucha Kłamczucha
3 lutego 2022 o 22:04Piękny tekst, tak bardzo trafia do mnie, zresztą nie pierwszy raz. Ja również przestałam się bać o siebie, a zaczęłam o moje dzieci i ten świat, który ich otacza…
Stef
17 marca 2022 o 13:48Zawsze boimy się o to,co mamy najcenniejsze…… A nie ma nic cenniejszego niż nasze dzieci 🙂