Przychodzę dziś do Was z wynikami Janinokiety, tak jest, to już!!! Teraz na pewno wydaje Wam się, że przecież tę Janinokietę to wypełnialiście strasznie dawno temu, ale to tak dawno temu, że czujecie, jakby to minęły już cztery miesiące, ale dementuję – minęły ledwie trzy. To moje opóźnienie wynika trochę z tego, że ze mnie to jest trochę taki ojciec Mateusz rzeczywistości, to znaczy, że człowiek tak sobie jeździ po tym życiowym Sandomierzu, niby nikogo nie prowokuje, a mimo to ciach! przygoda rzuca mu się na twarz. No i te przygody to mi się zawsze wydawały pilniejsze do opisania, więc na przykład teraz to ja się ledwo powstrzymuję żeby pozostać przy temacie Janinokiety, albowiem co mi się ostatnio w małżeństwie przytrafiło to Wy nie uwierzycie, otóż: trzy dni temu mój mąż znalazł w internecie przezabawne zdjęcie gołębia i do teraz się z niego śmiejemy. No. Takie to nasze życie pełne przygód.
No i w chwili obecnej ten gołąb to na chwilę obecną trochę zdominował nasze małżeństwo, ale trudno, ja się powstrzymam od opowieści o gołębiu, ja pozostanę w temacie Janinokiety, ale nie bez żalu.
Nie wiem czy pamiętacie, ale już kiedyś pisałam, że ja kocham badania ankietowe. Ja uważam, że badania ankietowe to trochę taka hulajnoga badań społecznych, czyli wszyscy lubią, wszyscy myślą że to łatwe, a jak przychodzi co do czego, to łatwo wywalić się na ryj o źle zopercjonalizowaną zmienną. Poza tym to ludzie nie przepadają za wypełnianiem ankiet, bo teraz wszędzie i wszyscy ich o to proszą, człowiek idzie ulicą, a tu go nagle dopada miła pani i mówi, że jest z Polskiego Związku Kapibar i czy może zająć minutkę, i w skali od 1 do 75 to na ile zgadza się pan ze stwierdzeniem, że kapibara powinna zastąpić orła w polskim godle. Więc generalnie to ludzie nie bardzo lubią odpowiadać na ankiety, nawet te dotyczące ważnych problemów społecznych jakimi jest kapibara w godle. Właściwie to jak sobie liczymy poziom zwrotności, to jest ile osób wypełniło ankietę spośród tych, które o to poprosiliśmy, to wiecie jaką wartość uznaje się już za optymistycznie wysoką? 30%. 30% respondentów udziela odpowiedzi, a my otwieramy szampana. No, takie z ludzi są leniuszki i tym bardziej musicie sobie wyobrazić moje rozczarowanie, kiedy okazało się, że wiecie kto nie jest leniuszkiem? #DrużynaJanina nie jest. I postanowiliście wypełnić ankietę w zawrotnej liczbie 4050 ludzi.
Fani, przy Was tak trudno być leniwym!
A teraz czas na ciekawostkę!!! Czy wiecie, że mimo tak miłej dla mojego serca wielkości próby wciąż nie możemy uznać tej ankiety za reprezentatywną dla całej populacji #DrużynaJanina? To dlatego, że wbrew popularnej opinii, o reprezentatywności próby decyduje nie jej wielkość, a sposób jej doboru i ja to moim studentom zawsze tłumaczę tak, że załóżmy, że jest sobie takie miasto i to jest bardzo miłe miasto, bo w nim żyje 1000 kotów i 1000 psów, i teraz my mamy taki pomysł, że chcemy przeprowadzić ankietę reprezentatywną dla populacji tego miasta, ale na wszelki wypadek postanawiamy przepytać tylko psy, no bo boimy się, że koty rzucą nam się na twarz, ewentualnie na kolana i już nigdy nie będziemy mogli się ruszyć, no bo kot na mnie leży, i tak będziemy leżeć z tym kotem na kolanach aż do naturalnej śmierci. No i teraz, jeśli przepytamy tylko psy, to nieważne, czy weźmiemy tych psów 100 czy 1000, wciąż tych ankiet nie wypełni żaden kot, a to jest problem, bo… – tu zawsze głos zawieszam, czekając na dowód mojego pedagogicznego geniuszu, który zabrzmi mi w uszach studenckim głosem udzielającym prawidłowej odpowiedzi – booooooo….
A oni wtedy mówią:
– Bo psy nie potrafią pisać.
No wiadomo, nie to co koty. Koty to dopiero szatany badań ankietowych.
W każdym razie nie do końca wiem, ile dokładnie kotów wypełniło Janinokietę, niemniej wiem na pewno, że zdecydowana większość z Was okazała się prawdziwą damą.
A wiecie, że badania generalnie pokazują, że kobiety znacznie chętniej niż mężczyźni wypełniają ankiety? Znaczy – no raczej, nikt nie powinien być zaskoczony. Oto w końcu jest ten moment, kiedy ktoś pyta nas, kobiety, o zdanie i możemy podzielić się ze światem wszystkim, co wiemy na dany temat (czyli wszystkim). Popłynąć możemy swobodnie z prądem rzeki swoich przemyśleń, nie dyskryminując żadnych tematów – sytuacja społeczno-polityczna Rzeczypospolitej na przełomie XVI i XVII wieku? Proszę bardzo. Skład ropy naftowej i jej obróbka? Zapraszam do dyskusji. Niejednorodne równanie różniczkowe cząstkowe liniowe drugiego rzędu typu eliptycznego? Z przyjemnością. I my tak sobie dyskutujemy o platońskiej teorii miłości i jej implikacji dla współczesnej emocjonalności, i w końcu nikt nam nie przerywa w połowie, że jezusmaria, Krystyna, ja tylko pytałem, czy kupiłaś śmietanę.
A jak już ktoś z Was jednak wybierze się do tego sklepu po śmietanę, to sugeruję żeby się przy okazji kopsnąć do IKEI, raz że to przy okazji zawsze człowiek może przytulić jakiegoś klopsa, a dwa, że okazało się, że stojak na serwetki to posiada zdecydowana mniejszość #DrużynaJanina.
Trzy największe skupiska #DrużynaJanina znajdują się w Warszawie (29%), Krakowie (12%) i Wrocławiu (10%). Goni Was Poznań i w sumie byli całkiem blisko podium (9%), ale najpewniej tak się najadli rogali, że im się niemrawo klikało. Nie winię ich za to, te rogale są pycha.
Biorąc pod uwagę, że w przeciągu ostatniego pół roku przybyło Was tu 28 tysięcy, to nie zaskoczyło mnie, że zdecydowana większość z Was (59%) czyta mnie od niedawna, niemniej cieszy mnie obecność 40 weteranów, ja uważam, że dla tych bohaterów powinniśmy wkrótce zorganizować jakąs galę, rozdawać im medale wieszane na pętach z kiełbasy, a potem wręczać czekoladową fokę uznania w skali 1:1.
Prawie połowa (48%) z Was czyta mnie i na fejsbuku, i na blogu, 47% tylko na fejsbuku, a najbardziej to mnie cieszy, że 39% z Was to psychofani. Niemniej pamiętajcie, że bycie psychofanem to nie takie hopsasa i tralalala, ale bardzo odpowiedzialna funkcja i jeśli będziecie ją pełnić z odpowiednim zaangażowaniem to czekają na Was niespodzianki różnego typu, na przykład tytuł Psychofana Roku i dozór policyjny.
Jeśli chodzi o długość i częstotliwość wpisów, to byliście dla mnie bardzo uprzejmi.
Jeśli chodzi o śledzenie mnie w – jak to mówi młodzież – soszial midjach – to najwięcej Was bywa na moim fejsbuku, a podejrzanie dużo pod moim oknem i ja przepraszam, ale skoro już wszyscy tam stoicie, to czy ktoś mógłby mi rzucić krułasanta ze sklepu na dole?
Procenty nie sumują się do 100%, bo to było pytanie wielokrotnego wyboru.
Jeśli chcecie zmieniać te statystyki, to szybko przypominajka:
Janinobook: tu
Janinogram: tu
Twitter (nie umiałam wymyślić śmiesznej nazwy): tu
A, no i jeszcze 500 z Was zaznaczyło, że mam się nimi nie przejmować, oni tu są tylko po bony do Lidla i to było całkiem śmieszne, jak również wszystkie Wasze komentarze o bonach do Lidla były śmieszne, przynajmniej do czasu aż mój prywatny fejsbuk nie zaczął mi sugerować następującej strony:
Pytałam Was również co myślicie o współpracach komercyjnych na blogu Janina Daily i 87% nie miało nic przeciwko, i tu Wasze odpowiedzi to były trochę jak dodatkowa porcja masła w ptysiowym kremie, pisaliście mi bardzo miłe i wspierające rzeczy, choć te krytyczne komentarze i wszelkie sugestie również przeczytałam z uwagą. Zwłaszcza ten zupełnie anonimowy komentarz od zupełnie przypadkowego czytelnika, który stwierdził JANINA ZARABIAJ ALE DUŻO ŻEBY STARCZYŁO NA PLAYSTATION.
A dalej, dalej to moi drodzy rozpętało się piekło, albowiem zadałam Wam pytania otwarte odnośnie tego tematu, to jest – co by było dla Was nieakceptowalne, czego się boicie, czego oczekujecie, i to pal licho, że ja zadałam te pytania, Wy jeszcze na dodatek na nie odpowiedzieliście, a skoro już zgotowałam Wam piekło wysiłku fizycznego w postaci pisania na klawiaturze, to potem te wszystkie 4000 odpowiedzi musiałam rzetelnie przeczytać, choć to akurat była wspaniała przygoda i kopalnia pomysłów:
“Może videoblog upamiętniający Janinę wstającą z kanapy?”
No to to ja sama bardzo bym chciała zobaczyć.
“Mnie to ganz egal, jak dla mnie możesz reklamować paszę dla łosi, tak długo jak będzie to zabawne”
To może się udać, łosie są zabawne.
“Powinnaś reklamować sernikarnię”
Ja przepraszam, czy ta sernikarnia to prawdziwa akcja? Czy ktoś mi może podać adres???
“Byłabym wdzięczna gdybyś mocno reklamowała Majonez Kielecki (uwielbiam)”
No raczej. #TeamKielecki
“Szczotki do masażu fok”
Chciałam szczególnie wyróżnić ten komentarz, bo mogę sobie tylko wyobrazić ile tej foce zajęło wyklikanie tego zdania płetwą na klawiaturze!
“W ramach współpracy proszę Cię Janino o zniżki na jedzenie dla najlepszych fanów”
Łohohohoho, cóż za (nomen omen) pyszny pomysł! Choć może być tak, że wtedy to ja sama bym została swoim największym fanem!
“To znaczy wiesz, gdyby to była maść na hemoroidy to raczej słabo, ale sposoby na odleżyny to chyba spoko”
Odleżyny zdecydowanie brzmią jak mój target.
“Reklamy mi latają setą, może być nawet farba na odrosty dla labradorów “
Ale taka zwykła, czy od razu pójdziemy w ombre?
“Może konkurs sponsorowany w którym nagrodą byłaby kura?”
“Osobiście wolałabym jednak by ewentualny dochód był pożytkowany na lepszą kiełbasę dla Wojtka”
Wojtek? To Ty?
“Reklamy z Lidla będą całkiem na miejscu. Lubię patrzeć jak ludzie biegają za karpiem, zupełnie jakby coś ich goniło, na przykład rodzina tego karpia.”
Nie wiem jak Wy, ale ja sobie totalnie wyobraziłam tę rodzinę karpi, biegającą między półkami z nabiałem.
“Myślę, że nie pasujesz do branży pogrzebowej…”
♥♥♥
I moja ulubiona porada w tym względzie:
“Nie zgadzaj sie nigdy na udział w Azja Express. Oni niedojadają”
Nie ma strachu, w Azja Express to ja bym mogła wziąć udział tylko wtedy, gdyby linia startu znajdowała się na jakiejś górce, to jest wtedy, kiedy mogłabym się bez problemu sturlać do mety. Generalnie to bardzo mnie rozbawiliście, Drużyno, tymi Waszymi komentarzami, za wszystkie serdecznie dziękuję! Będę również pamiętać – zgodnie z sugestią jednego z Was – “żeby nie było tak, że cegłą w ryj i kup pan pralkę”.
Mój boże, czy taki marketing działa? Czy tak ludzie sprzedają pralki? Bo ja bardzo potrzebuję kupić nową, ale teraz jestem trochę w strachu.
Oczywiście z uwagą przeczytałam też wszystkie Wasze sugestie, w których zresztą byliście szalenie zgodni – najczęściej wspominaliście, że współpraca musi być oznaczona (pełna zgoda, koniecznie musi być), by nie było ich zbyt wiele (też zgoda) i bym mądrze dobierała produkty, nie polecała niczego, czego sama bym nie użyła (znów zgoda). Generalnie okazało się, że w tej kwestii zgadzamy się ze sobą całkowicie, Drużyno, tak zgodna to ja byłam z kimś tylko raz w życiu i to było wtedy, kiedy pani z IKEI spytała mnie, czy chcę powiększony zestaw klopsów. I jeszcze tak po cichu powiem, że mimo iż nie dałam takiej możliwości odpowiedzi, to kilkaset (!) z Was samoistnie zaoferowało się wspomóc mnie na ewentualnym Patronite, szczerze mnie to wzruszyło ♥. Ja też Was kocham, Janiniątka. Ale dość tych sentymentów, teraz do rzeczy – czy ktoś chce kupić farbę do labradora, odcień mroźny kasztan?
No dobrze, my tu pitu pitu, a teraz czas na informacje, które interesują Was najbardziej, czyli te dotyczące miasta, z którego będziemy się śmiać w 2017 roku i preferencji dotyczących wielkości posiadanej kaczki.
Zacznijmy od odpowiedzi na pytanie, z którego miasta powinna śmiać się #DrużynaJanina w 2017 roku.
Uwaga…
Uwaga!
Trzymajcie się krzeseł.
Oto wyniki…
Na wykresie obserwujemy pewną niewielką przewagę Radomia, ale pamiętajcie proszę, że wyniki tej ankiety nie są reprezentatywne, więc powinniśmy je traktować raczej jako sugestię. Ja traktuję je jako sugestię troszkę bardziej od czasu, jak zaczęłam dostawać pogróżki w tej kwestii, ale wiecie, takie serio wiadomości nienawiści, więc jakbym w pewnym momencie zaginęła, to najpewniej musicie mnie szukać na lotnisku w Radomiu, gdzie będę poddawana torturom przez mieszkańców tego miasta poprzez wymuszanie na mnie, by traktować ich poważnie.
Tym, którym się procenty nie zgadzają, przypominam jak wyglądało to pytanie.
Jeśli jakimś cudem Radom mnie nie uprowadzi, to być może doczekacie się mojego oszałamiającego debiutu na jutjubie, w czasie którego – w odpowiedzi na zapotrzebowanie społeczne – będę uczyć szynszyle pływać.
W tym miejscu chciałam również pozdrowić panią Joannę, która wysłała mi dwustronicowego maila, w którym wyjaśniała mi, że uczenie szynszyli pływać to pomysł skrajnie nieodpowiedzialny, niebezpieczny, a pływający szynszyl może nabawić się stresu pourazowego. Więc chciałam oficjalnie wszystkich uspokoić, że to nie tak, że ja tym szynszylom będę kazać tylko morderczo ćwiczyć, że rozgrzewka, przysiady, a potem “daj mi tu pięc basenów kraulem, szynszyl Szyszka”, przecież ja dam im też czas wolny na zjeżdżalni i w dżakuzi.
Dobra, teraz czas na kolejne superistotne pytanie.
82% z Was chciało by mieć konia o rozmiarze kaczki i powiem Wam, że ja w ogóle nie jestem zaskoczona tym wynikiem, wyobraźcie sobie taką kaczkę o rozmiarze konia, mój boże, ile to by się człowiek musiał narobić tostów, żeby taką kaczkę zadowolić.
Na koniec spytałam Was, czy jest coś, co Was we mnie lub w mojej stronie denerwuje i tutaj padało wiele ważnych propozycji, jakobym za mało pisała o węglowodanach, a także wrzucała za mało zdjęć, na których przytulam kapibary. I ten jeden, najbardziej treściwy komentarz, kiedy ja pytam, czy jest coś, co Cię w Janina Daily denerwuje, a ktoś odpowiada:
Jestem z Radomia.
Miłości wiele! ♥
I to wszystko, #DrużynaJanina. Bardzo Wam dziekuję za tak liczny odzew, wiem że był to dla Was niesamowity wysiłek, ale mam nadzieję, że nie poszedł na marne i przy wypełnianiu Janinokiety nie zapomnieliście włączyć sobie endomondo. Nie omówiłam tu wszystkich pytań, ale wszystkie Wasze odpowiedzi i sugestie rzetelenie przeczytałam, i za wszystkie dziękuje. Wybaczcie mi też proszę, że te grafy w tym wpisie są takie brzydkie, ale wiecie, jak człowiek w robocie pięć dni w tygodniu trzaska grafy, to potem przy niedzieli mu się już mniej chce, ja tak trzaskałam te grafy, a potem tłumaczyłam się Wojtkowi, dlaczego oglądam zdjęcia z irlandzkiego schroniska dla osłów zamiast pracować, przez dwadzieścia minut mu tłumaczyłam, zanim zorientowałam się, że nie jestem w robocie. No i na koniec – za wszystkie Wasze trudy – słynny egzystencjalny wiersz o kurach.
Zakurzony wiersz egzystencjalny
Chora kura jest ponura i ma nastroszone pióra
Zdrowa kura grzebie w ziemi, a dziób jej się w słońcu mieni
Nasza kura choć nie szczeka i nie daje kropli mleka
Warto mieć ją w swej zagrodzie, warto żyć z nią w kurzej zgodzie
bo —
pot jej kurze czoło rosi, gdy z zapałem jajko znosi.
Więc gdy nastepnym razem pochylisz się nad swoim niedzielnym kotletem
przypomnij sobie, że godzinę temu było kurą to,
co jest teraz filetem.
I najlepszy komentarz wszechświata:
“Janina, jesteś równa babka, polecila mi Ciebie Przyjaciółka. Mówi do mnie ‘czytam super blog janina daily’. Niedosłyszałam i zrozumiałam ‘Janina wędzi’…”
No cóż, mogło być gorzej. Mogło być “Janina mędzi”.
Pozdrawiam Was serdecznie,
Wasza Janina Wędzi ♥
Zdjęcie łosia stąd
Pani Miniaturowa
29 stycznia 2017 o 20:21Tyle szczęścia mnie w życiu spotkało i jestem jakimś tam ułamkiem, jakiegoś tam procenta (tylko nie alkoholowego!) w nie jakiejś, a Janinowej Ankiecie! #wygrałamwżycie
JaninaDaily
29 stycznia 2017 o 20:49Procenty są spoko, znacznie lepsze niż promile!!!
Lena MadHatter
29 stycznia 2017 o 20:22wędzone tofu jest fajne 😛
JaninaDaily
29 stycznia 2017 o 20:50Tofu to jest szatan!
Lena MadHatter
30 stycznia 2017 o 07:33lubię 😀
nuxy
30 stycznia 2017 o 12:05nie nie, szatan to jest seitan! [google it ;)]
Ruda Blondynka
29 stycznia 2017 o 20:24No bo jesteś fajna babka.
Muszę się spytać kumpeli z Radomia, czy to ona napisała to o Radomiu, bo z pewnych źródeł wiem, że było jej przykro :D.
Oraz – nie, odleżyny nie są Twoim targetem. Wierz mi na słowo, widziałam na własne oczy, czułam na własny nos.
Jestem dumna, że byłam jedną z ankietowanych. Chociaż czytając odpowiedzi, które przytoczyłaś, jestem kreatywna jak kwitnąca fasola :D.
Pozdro przy niedzieli Janina, idę się uczyć do egzaminu. Bo mam we wtorek. Jeszcze nic nie umiem, więc ponownie przyjmuję wszystkie możliwe kciuki ;).
JaninaDaily
29 stycznia 2017 o 20:50Proszę powiedzieć koleżance, że musi mi przestać malować lotnisko w paincie i przesyłać na dowód, że takowe jest w Radomiu!
Ruda Blondynka
29 stycznia 2017 o 21:17A to nie, to nie może być moja koleżanka. Ona za mocno szanuje swój czas, żeby malować lotnisko w paincie! Jej po prostu było przykro. Ale nie na tyle, żeby coś z tego powodu rysować 😀
Daria | Mistrzyni Codzienności
29 stycznia 2017 o 20:32Janitter
OlgaEs
29 stycznia 2017 o 20:33Z ust mi to wyjęłaś 🙂
Daria | Mistrzyni Codzienności
29 stycznia 2017 o 20:48Trochę węszę tu podstęp Janiny, żeby nas zmotywować do ruchu palcami po klawiaturze. ZNOWU.
OlgaEs
29 stycznia 2017 o 22:04Ja z kolei zdałam sobie właśnie sprawę z tego jak niefortunnego zwrotu użyłam. Na blogu, w którym węglowodan wylewa się zewsząd, którego gospodyni tak bardzo zachęca do spożywania ptysiów, ja piszę o wyjmowaniu czegoś z ust! Biję się w pierś i wsadzam w usta kawałek ciasta albo osiem.
JaninaDaily
30 stycznia 2017 o 12:56No trochę płakałam jak to zobaczyłam, ale szybko przestałam, bo mi łzy niepotrzebnie soliły ptysia.
JaninaDaily
29 stycznia 2017 o 20:49Szlag, #DrużynaJanina przerasta Janinę! Na szczęście nie wszerz, wszerz to długo nie oddam palmy pierwszeństwa!!!
Bartosz Kwiatkowski
29 stycznia 2017 o 20:51Tak coś czułem że jestem w mniejszości (pierwszy raz w życiu, to już coś 🙂 )
JaninaDaily
30 stycznia 2017 o 13:01A ta mniejszość to dotyczy płci, czy pytania o miasto, z którego będziemy się śmiać?
Bartosz Kwiatkowski
1 lutego 2017 o 20:30Miasto oczywiście. Chciałem być oryginalny i wybrałem Radom :/
A o co chodzi z płciom? Na tej najbardziej męskiej z męskich grup?
(Komentarze na FB działają lepiej, teraz się czuje jak bym necroposting uprawiał, 😉 )
Karolina Nowak
29 stycznia 2017 o 22:37A ja się pytam…gdzie jakąś nagroda za przeczytanie tak trudnego wpisu? Tyle matematyki i wykresów. Od tego mondrego myślenia jeszcze człowiek schudnie i co wtedy? Pozdrawiam Cię ciepło (ostatkami sił) Janino. Fajny wpis 🙂 😛
JaninaDaily
30 stycznia 2017 o 13:01Ja w takiej sytuacji zawsze powtarzam moim studentom ten sam żart: “nagrodą jest to, że się czegoś nauczyliście!”.
Ale nikt się nigdy nie śmieje… 🙁
lily
29 stycznia 2017 o 23:09A czy w ankiecie nie było jeszcze pytania o ulubiony wpis?
JaninaDaily
30 stycznia 2017 o 12:58Było, ale to było pytanie otwarte, więc trudno w tym wypadku wykminić jakieś kategorie i procenty 🙂
lily
30 stycznia 2017 o 22:48A, bo myślałam, że też będzie jakieś podsumowanie pytań otwartych, coś w stylu “the best of”. W końcu było kilka ramek, gdzie trzeba było się wysilić i rozpisać! 😀
JaninaDaily
30 stycznia 2017 o 22:59Są najlepsze cytaty. Nie chciałam przedobrzyć, bo tyle z nich było wspaniałych, że wpis miałby kilkanaście stron.
ola
30 stycznia 2017 o 00:35Janina, przyznaję z bólem serca i żołądka, że przegapiłam Janinokietę 🙁 Nie wiem jak to możliwe, chyba przez leżenie z kotem na brzuchu
JaninaDaily
30 stycznia 2017 o 12:57Ola, zaczynam podejrzewać, że to wcale nie jest tak, że czytasz absolutnie wszystkie moje wpisy, a każdy trzy razy, a potem z każdego robisz notatki. Czy to prawda?!?!!?!?
ola
30 stycznia 2017 o 15:06I tu mnie masz… czytam wszystkie wpisy, czasem jakiś po dwa razy, bo lubię tarzać się ze śmiechu. To taka moja dzienna dawka ćwiczeń… no i to tarzanie ze śmiechu mnie tak męczy, że nie ma mowy o notatkach! 🙁
Aga
30 stycznia 2017 o 12:46Twitter to SKOWRONINA 🙂
JaninaDaily
30 stycznia 2017 o 12:56Skowronina rymuje się ze “słonina”, to niewątpliwa zaleta.
Ekwipartycja
7 maja 2017 o 21:48Mi to trochę przykro, bo Janinokieta pojawiła się trochę wcześniej na tym blogu, niż ja, więc przegapiłam tyle Twoich błyskotliwych dowcipów, że aż wstyd – idę się biczować kabanosem.
A Twój twitter to powinien być Janinotter – trochę twitter, trochę wydra (a wydry, jak już ustalono, są super).