No i wtedy powiedziałam klientowi, że równie dobrze może zorganizować mi MMA z wróblem, gdzie będziemy się pojedynkować na silną wolę, próbując zignorować kajzerkę na sznurku, bo to i tak byłoby prostsze, niż to, co teraz mam zrobić, co oznacza mniej więcej tyle, że wręczył mi klikacz do prezentacji i tam był guzik, a obok gigantyczny, czerwony napis: DANGER

Pierwsza myśl, raczej oczywista: czy jeśli to nacisnę, świat wybuchnie i przetrwają tylko karaluchy, to czy one wtedy zbudują mi pomnik, by uhonorować moją nieocenioną rolę w ich dominacji nad światem? Druga myśl: a jeśli to eksperyment psychologiczny, współczesny Test marshmallow, który ma sprawdzić moją silną wolę, to jest: czy ja to nacisnę, by zaspokoić moje tymczasowe ochoty, tym samym pozbawiając się odroczonej gratyfikacji w postaci pomnika? Trzecia myśl: czy on będzie ze spiżu czy odleją mnie z mosiądzu?
W każdym razie chwilowo to ja robię rekonesans i pytam pana technika, co ten guzik robi, a on mówi, że w sumie to nie wie, ale wydaje mu się, że ten napis przy przycisku sugeruje, że jednak mam go nie wciskać, a ja mówię, że no spoko, nie ma żadnego problemu, to gdzie mają tę kajzerkę na sznurku?
No to próbuję nie wciskać. Z całych sił próbuję nie wciskać, cała moja energia życiowa skoncentrowała się na nie wciskaniu, ja nie mam żadnych wątpliwości, że tak właśnie upadają cywilizacje, jak kiedyś kartagińczyk Marek dostał kamień i tam było napisane, że ma go nie ruszać, to dwadzieścia lat nie ruszał, a potem już był taki wkurwiony, że jak mu rzymianin Tomek przyszedł zapytać, czy może płot między ich krajami przesunąć o 10 centymetrów, bo akwedukt mu się nie mieści, to Marek nie wytrzymał i tak się zaczęła druga wojna punicka.
Przez całą prezentację nie wcisnęłam. Wróciłam do domu, kontynuowałam śledztwo. Przypominam, że już mi szósta godzina stuka, jak próbuję znaleźć odpowiedź na pytanie, co robi ten przycisk. Krótki risercz wykazał, że ten akurat klikacz jest dostępny tylko w jednym miejscu, to znaczy: na Aliexpress, co w sumie zrodziło jeszcze więcej pytań, acz zanotowałam sobie mentalnie, by następnym razem przy owym przycisku wypowiadać się tylko dobrze o naszym wielkim wodzu Chińskiej Republiki Ludowej, niech żyje nam sto lat w szczęściu, zdrowiu i dobrobycie, a kwiaty wiśni wiecznie miękki dywan płatków wykładają mu u stóp.
No i teraz to było miesiąc temu, więc może zastanawiacie się, czemu piszę o tym dopiero teraz. Otóż dlatego, że czekałam na odpowiedź sprzedawcy z Aliexpress co robi ten przycisk, TAK JEST, NAPISAŁAM DO TYPA MAILA W TEJ SPRAWIE. Następnie zaś, by nie był to dzień zupełnie stracony, to poszłam spalić wszystkie wyniki swoich testów IQ.
Kilka dni czekałam na odpowiedź. Najdłuższe dni mojego życia, wewnętrznie, w Janinie, to ja tylko modliłam się, by akurat nie przyszedł do mnie żaden rzymianin, że chce przesunąć płot. Wtem: odpowiedź! Oto w skrzynce miga mi mail o tytule pięknie pogrubionym, a to pogrubienie krzyczy: „nieodczytana wiadomość”, więc ja klikam, cała już jestem mentalnie gotowa, by znaleźć odpowiedź na pytanie, które kosztowało mnie mniej miesiąc życia i bardzo wiele szacunku do własnej osoby, otwieram, a tam:
„Dear Janina,
I don’t really know what this button does”.
A następnie ten sprzedawca dodał uprzejmie:
“but I recommend you avoid touching it”.
Konik Wiatrem Bujany
14 marca 2025 o 21:42O jerzu, i co zrobiłaś, Janino? I co zrobisz gościowi, który wymyślił ten guzik, gdy już go dopadniesz? (oblicz prawdopodobieństwo każdego ze scenariuszy i wytłumacz gawiedzi, dlaczego właśnie tak, a nie inaczej go załatwisz)
Dorito
25 marca 2025 o 08:21Czy to na pewno był przycisk? Dopóki nie spróbujemy kliknąć, to tylko jedna z wielu teorii funkcji tego obszaru