Bwashchykovscky przy piłce, mąż przy granicy wytrzymałości

Mecz polskiej reprezentacji w irlandzkiej telewizji to jak festiwal przemocy na bezzębnych przedszkolakach, to znaczy, że Bwashchykovscky podaje do Pishchka, zaraz obok biegnie Mowchynscky, a najgorzej jest, gdy przy piłce jest Yendsheychack, bo ledwo komentator otrze łzy po pierwszej sylabie, a już gwiżdżą, że koniec meczu.

No więc oglądam mecz i bawię się wybornie, moje serce jest szklanką słodkiej lemoniady wszechsprawiedliwości z cukrową posypką odwetu na brzegach, którą toast wznoszę za te wszystkie odczytywane przeze mnie irlandzkie listy obecności, kiedy to okazywało się, że koleżanka Saebhreathach tak naprawdę nazywa się Sara, no bo dlaczego nie. Oglądam i mam bardzo wiele do powiedzenia na temat samego meczu, bardzo wiele mam istotnych wskazówek dla naszych piłkarzy i rad o charakterze bezcennym, oczywiście jak tylko Wojtek wytłumaczy mi po raz kolejny, która bramka jest nasza.

Komentuję, mój boże, ile ja mam do powiedzenia! Że ten za wolno, co tak wolno, ty człowieku jesteś piłkarzem, a nie polską gospodarką, żeby tak się czołgać, a ten obok jakoś krzywo kopie, ja mu linijkę dam, jak on nie wie, co to linia prosta, a ten za nim to widzę, że na wakacjach w Międzyzdrojach jest, a nie na mistrzostwach Europy, idź sobie jeszcze kupić watę cukrową i wiatrak na patyku, co on robi, co on robi, CO TY ROBISZ, CZŁOWIEKU?!?!?!, no już bardziej to nie mógł nie trafić, aha, bo to była jego własna bramka. No, i ja tak komentuję, a czasem to nawet zabłysnę i powiem: “o, rzut wolny” i raz na trzy razy powiem to we właściwym momencie.

2309365-johstewartboom

Mąż mój siedzi obok mnie i milczy. Długo milczy, bo najpewniej zastanawia się, w jaki sposób jego ziemskie męki zostaną mu wynagrodzone po śmierci i ile światowych dóbr należałoby przetopić na medal dla niego, nie wytrzymał dopiero wtedy, gdy powiedziałam, że te żółte buty to w ogóle nie współgrają z tym czerwonym strojem, zwłaszcza, że Milik jest zimnym typem kolorystycznym, więc jemu pasują raczej chłodne odcienie, na przykład: lawendowy, błękitny, bladoróżowy, szmaragd.

Nie bardzo wiem, co się potem wydarzyło, to chyba ten szmaragd tak Wojtka rozjuszył, widocznie jest u nas w domu jakaś polityka nienawiści wobec koloru szmaragdowego. Nie wytrzymał, westchnął, mecz wyłączył, spojrzał na mnie, ja już nie mogę – mówi, i jeszcze mówi, że ja to powinnam mieć własny program w telewizji, program “Żony komentujące mecz”, co uważam za bardzo miły komplement, więc dziękuję mu uprzejmie i jeszcze pytam, czy on oglądałby ten program, a on mi na to mówi, że nie, tego to by przecież nikt nie oglądał, to znaczy – oprócz oposów.

– To by tylko oposy oglądały… – tłumaczy mi mój mąż – …bo kobiety mówią w wysokich tonacjach, a oposy to ponoć uspokaja.

Dobra, widzę potencjał. Mąż zadowolony, żona zadowolona, opos zadowolony. Win – win – win. Polecam. “Żony komentujące mecz” na Opos TV już w przyszły wtorek.

opossum4

Oposy oglądające mój program w telewizij

8 komentarzy

  1. Edyta Karina

    18 czerwca 2016 o 14:13

    Przecież u każdego każdy mecz tak samo wygląda.

    Odpowiedz
    • JaninaDaily

      18 czerwca 2016 o 16:35

      Wiadomo, dlatego ja sobie nie uzurpuje prawa do wyłączności, ja wręcz zachęcam do dyskusji o typach kolorystycznych naszych piłkarzy!

      Odpowiedz
      • Edyta Karina

        18 czerwca 2016 o 21:19

        Lewandowski to chyba Pani Wiosna, nie sądzisz?

        Odpowiedz
        • JaninaDaily

          20 czerwca 2016 o 09:03

          Masz rację, wiosna! Szczęściarz, on nie musi narzekać na czerwony strój!

          Odpowiedz
  2. Rinonka

    20 czerwca 2016 o 08:31

    Przez zupelny przypadek, obejrzal nam sie kawalek meczu Ukrainy z czyms. Mezczyzna moj z Australii, pilki noznej i jej zasad srednio jarzy, wiec ja sie wyzywam – wszystkie zasady znam, przeciez my Polacy noge mamy we krwi! Po standardowej polgodzinnej klotni na temat wyzszosci “football” do “eggball” (to cos Australijskie co nie ma sensu, bo sie tylko na siebie rzucaja) w koncu mam okazje wytlumaczyc co i jak. To on tu kopie, ale to chyba nie ta bramka, oj ale kopnal do drugiej druzyny, ale to dlatego ze ma zolte skarpetki i wszystko zolte, toz to jak kurczecie wyglada, oczywiscie, ze ze wzgledu na jaskrawosc ubioru nie widza pilki (no dobra, nawet tego, ze to Ukraina grala to nie jestem pewna). A ten mi nie wierzy no. Dzicz.

    Odpowiedz
    • JaninaDaily

      20 czerwca 2016 o 08:56

      Nie czuj się winna – to oczywiste, że człowiek nie może się skupić, jaka cała jego uwaga skoncentrowana jest na tych żółtych butach, co to nie pasują zupełnie do niczego, a już na pewno nie do powszechnego kobiecego dobrego smaku.

      Odpowiedz
  3. calareszta.pl

    22 czerwca 2016 o 21:56

    Umarłam ze śmiechu. Najpierw po tym pierwszym komentarzu. Mój mąż jest z krainy kangurów. Jakież było moje zdziwienie, kiedy pierwszy raz znalazłam się w Australii i usłyszałam w radiu, że ktoś tam wlazł na Mount Koziousko. Tak mi to swojsko to kozie uszko zabrzmiało, zaglądam do netu a tam stoi, nasz rodak i to nie byle jaki Kościuszko. Niestety na wiele miesięcy wzięłam sobie za cel nauczenie tubylców jak to się wymawia, w czym poniosłam sromotną klęskę. Co do meczy zaś, ja uwielbiam! Staję się, jak reszta rodaków, wybitnym specjalistą i treserem. Co tak wolno, gdzie leziesz, po cholerę żeś go dotykał, stój tam, nie ruszaj, no biegnij, nie udawaj, nic cię nie boli – to są mniej więcej moje oddzywki. Ubaw po pachy, a swóją drogą Milika w szmaragdach chciałabym zobaczyć.

    Odpowiedz
    • JaninaDaily

      24 czerwca 2016 o 10:16

      Powszechnie wiadomo, że każdy człowiek-Polak jest wybitnym specjalistą w następujących dziedzinach: piłka nożna, medycyna, wychowywanie dzieci (ale tylko cudzych). Najwyższy czas dodać do tej kolekcji analizę kolorystyczną!

      Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *