Jesienne porządki na pulpicie i w nomenklaturze

Wojtek sprząta, a ja mu pomagam, czyli generalnie prowadził ślepy kulawego. Musicie wiedzieć, że jak musimy sprzątać, a goście mają przyjść natychmiast, to to z reguły zawsze wygląda tak samo, to znaczy, że mój mąż zawsze zaczyna od najważniejszej i najpilniejszej czynności w tej sytuacji, to jest sprząta na pulpicie.

picture-4
No, tak to u nas wygląda: 30 metrów kwadratowych, a na samym środku makieta Kasprowego Wierchu w skali 1:1 upleciona czule ze świeżowypranych ciuchów, co prawda chwilowo bez niezbędnej infrastruktury, ale jest tylko kwestią czasu, aż będziemy potrzebować kolejki linowej, by odbić parę czystych skarpetek z rąk zakładników naszego lenistwa. Gdzieś tam na horyzoncie miga stado saren, które przyszły poobgryzać korę z naszych nigdy nie podlanych kwiatków, w przedpokoju akurat leży jakiś człowiek, co przyszedł nam spisać liczniki pół roku temu i do dziś nie może znaleźć wyjścia, a z tych puszek po browarach to sama nie do końca wiem, co budujemy, ale najpewniej Wielki Zderzacz Hadronów. Czyli generalnie właśnie dlatego nie mamy dzieci, bo i tak wiemy, że prędzej czy później zabierze nam je sanepid. No, i tak to właśnie u nas wygląda, a po środku tego mój mąż, sprząta na pulpicie.

ZA KAŻDYM RAZEM.

Niemniej dobrze, sprzątamy. Ledwie po krótkiej, dwugodzinnej debacie oksfordzkiej, w czasie której ja przekonywałam mojego męża, że może jednak warto umyć górę szafek w kuchni, a on przekonywał mnie, że to zupełnie bez sensu, to zupełnie tak, jakby myć podeszwy butów. Ja układam rzeczy w salonie, Wojtek w naszym pokoju, po jakimś czasie przychodzi, człowiek-bohater, z dumą oznajmia:

 – Pochowałem twoje rzeczy, suszarka i wyrywaczka są w szufladzie.

A ja na to mówię:

 – Dobrze, Kitku.

No przyznam, że chwilę mi to zajęło, ale w końcu do mnie dotarło, co powiedział. Wołam Wojtka, przychodzi.

– Ty mówiłeś, że co jest w tej szufladzie?

– Suszarka i wyrywaczka – tłumaczy mi mój mąż gładko, a następnie, by ułatwić mi zrozumienie, dodaje:

…zaraz obok kręcaczki.

A, to jak obok kręcaczki, to spoko.

***

zdjęcie stąd

14 komentarzy

  1. Krusz.

    10 listopada 2016 o 16:06

    Czy znane są dalsze losy faceta w przedpokoju? 🙂

    Odpowiedz
    • JaninaDaily

      10 listopada 2016 o 19:43

      Jak go znajdę, to spytam, ale chwilowo nie wiem gdzie jest. Może pod pudełkami od pizzy?

      Odpowiedz
      • Anna Tess Gołębiowska

        14 listopada 2016 o 19:35

        I miękko, i z pożywnymi resztkami – też bym nie wychodziła!

        Odpowiedz
  2. Obserwator

    10 listopada 2016 o 17:22

    Mnie kiedyś żona postawiła pod ścianą swoją prośbą: “przynieś mi proszę TEN czerwony lakier do paznokci”. Ale Najwyższy Byt czuwał nade mną i podsunął mi sposób na wyjście z twarzą: weź wszystkie buteleczki, nie będziesz 10 razy biegał. To był cud:)

    Odpowiedz
  3. Tores-

    10 listopada 2016 o 17:54

    Jezu… Co Wy macie w szufladach??

    Odpowiedz
  4. e-milka

    11 listopada 2016 o 19:52

    Na depilator wpadlam sama, ale na lokowke juz nie. Czy jestem polinteligentem?

    Odpowiedz
    • Janina

      14 listopada 2016 o 11:43

      Nie no, bez przesady! Ale warto nadrobić pewne braki w elementarnym słownictwie!

      Odpowiedz
  5. Anna Tess Gołębiowska

    14 listopada 2016 o 19:31

    Kubek w kubek moja kawalerka z czasów studiów <3 I też zawsze zaczynałam od sprzątania na pulpicie. Co więcej, jestem zdania, że każdy, kto choć raz odpalił na konferencji laptopa z rozbieranymi fotami na tymże będzie miał taki odruch i to bardzo zdrowe.

    Odpowiedz
    • JaninaDaily

      14 listopada 2016 o 22:09

      Zawsze na wszelkich konferencjach czekam na Tego Jednego Człowieka. Nigdy się nie zawodzę!

      Odpowiedz
      • Anna Tess Gołębiowska

        15 listopada 2016 o 18:08

        Od razu dodam, że kiedy na zdjęciach byłam ja, zebrałam gromkie oklaski, ale kiedy mój ówczesny facet, to wybuczeli!

        Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *