Myśli po 4 latach powrotu do Polski

Gdy emigrowałam po raz pierwszy, jeszcze sama i jeszcze na studiach, to pamiętam tę stopklatkę na szkockim lotnisku zaraz po przylocie – halę bagażową i u góry napis: „beyond this point, no return”. Tak naprawdę zrozumiałam ten napis dopiero po latach.

Osoba, która nigdy nie wyjechała z kraju na dłużej niż wakacje, doradza innej, że musi emigrować. Tak, w Polsce jest źle. Tak, niech wyjedzie. Jej brak doświadczenia zdradza właśnie pewność. Tylko człowiekowi bez migracji w CV wydaje się to proste – wyjechać lub zostać, zostać albo wrócić. A prawda jest taka, że emigracja to równanie, w którym więcej jest niewiadomych, niż znanych części wzoru. Doświadczenie powrotu przypomina zaś to, gdy opuszczasz pokój podczas gry planszowej, a gdy wracasz to przemieszano ci już wszystkie karty. Gdy wróciłam, byłam jak ten puzel, który wyszczerbił się z kilku stron, więc nie pasował już w miejsca, gdzie niegdyś pasował. Zmieniły mnie wydarzenia w których nie uczestniczyłam, wspomnienia bez mojego udziału i – co najtrudniejsze – śmierci przy których mnie nie było, a powinnam być. To odwrócony szok kulturowy, musisz uczyć się na nowo wszystkich rytuałów, zupełnie jak robiłaś niegdyś w zupełnie obcym kraju. Nie wracasz do starego świata, bo jego już nie ma, nikt na ciebie nie czeka, nie trzyma wolnego krzesła, na wypadek, gdy przyjdziesz. Okazuje się, że nie ma limitów na rozpoczynanie wszystkiego od początku.

Początek sierpnia to zawsze wspomnienia. To wtedy 4 lata temu zapakowałam w torbę najdzielniejszego kota świata, całe swoje dorosłe życie – w 27 pudeł i odbyłam lot z Irlandii do Polski, tym razem w jedną stronę. Wróciłam po raz drugi. Wiem, że było dobrą decyzją to, że 7 lat wcześniej (mój mąż – 11) wyjechałam z kraju. Dobrą, że wróciłam. I ogromną ulgą, że to wszystko już za mną. Naprawdę mam wrażenie, że w tym życiu wyczerpałam już wszystkie siły na nowe początki.

Nie nadaję sensu trudnym lekcjom z emigracji, wciąż jest wiele takich, których wolałabym nie musieć odrabiać. Ale gdy myślę o tym, kim i gdzie byłam, gdy po raz pierwszy opuszczałam Polskę, kim wtedy, gdy do niej wracałam i gdzie jestem teraz, to jest jedna lekcja, która mnie uśmiecha –

czasem w życiu całkowicie zmienia się kraj produkcji, scenografia, a nawet gatunek powieści, ale najważniejsze jest to, że wciąż ten sam aktor pierwszoplanowy trzyma cię za rękę.

Jeden komentarz

  1. Joanna

    5 grudnia 2023 o 14:59

    Odnajduję w tym tekście swoje nienazwane dotąd przemyślenia …

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *