Świąteczne traumy (+ obrazek pieroga)

Chciałam zacząć od tego, że jeśli czytacie nas podczas wieszania lampek świątecznych, to natychmiast przestańcie, bo zaraz gruchniecie śmiechem i zlecicie z drabiny, a ja nie chcę brać za to odpowiedzialności, bo ja za odpowiedzialnością to nie za bardzo przepadam, i właśnie dlatego zostałam nauczycielem. Dziś będzie obrazek pieroga, ale zanim obrazek, to chciałabym poświęcić chwilę na zadumę nad prawdziwą istotą Świąt. Tak często przechodzimy obojętnie obok mijających nas ludzi, nieświadomi ich dramatycznych historii o niedosmażonym karpiu, ślepi na ich przejmujące, wigilijne życiorysy i poświąteczne rany. Rany niezabliźnione, które skrywamy wstydliwie pod nowym swetrem z reniferem i które zmuszają nas do okłamywania babci przy wigilijnym stole, że to nie łzy, to deszcz. Dziś pochylę się nad jedną z takich historii, bo wiem że każdy z Was ma swoje świąteczne traumy. Na pociechę dodam, że ja też mam. A mianowicie: chudą siostrę.

giphy (1)

Co rok to samo! Przyjeżdża sobie człowiek z kraju dobrobytu, banknoty to do walizki kolanem upychał, luksus wylewa mu się uszami, odleżyny od spania na pieniądzach zaleczył lekarstwem wszechogarniającego sukcesu, a zadowolenie z życia rzuca w twarz wszystkim mijającym go ludziom, a potem przychodzi Wigilia, a przy wigilijnym stole siedzi siostra (lat 28, rozmiar 34) i je sobie trzynasty tego wieczoru kawałek sernika, i opowiada o tym, że przymierzała ostatnio swoje dżinsy z gimnazjum i całkiem dobrze leżą, a w takiej sytuacji to każdemu niewchodzącemu już w dżinsy z gimnazjum człowiekowi (np. mnie) nie tylko sernika, ale i żyć się odechciewa.

Może nie wszyscy z Was mają chudą siostrę, ale za to wszyscy macie swoje świąteczne dramaty i dziś chciałam się pochylić nad jedną z bardziej dramatycznych traum. Spójrzmy na naszego czytelnika Konrada ♥. Jest to człowiek stateczny, dojrzały i na pozór szczęśliwy. Żyje w zgodnym związku, kota ma, kredyt prawie spłacony, lekarzem jest i pacjenci go szanują, co oznacza mniej więcej tyle, że rzygają na niego tylko od czasu do czasu, a nie na przykład codziennie. I można by pomyśleć, że w poukładanym życiu Konrada nie ma już miejsca na żadne dramatyczne zwroty akcji, a mimo wszystko co roku, przy pakowaniu świątecznych prezentów, zawsze powtarza się ten sam koszmar. Zdolność kredytową i dyplom Akademii Medycznej to on może ma, ale wciąż nie umie zawiązać kokardy.

Konrad, wspieramy Cię.

Pamiętajcie, że szanuję wszystkie Wasze dramaty. Janina Daily to bezpieczna przestrzeń wymiany myśli, opinii i traum. Z tej okazji mam pocieszenie zarówno dla tych, co nie umieją zawiązać kokardy, jak i tych, co mają chude siostry. Wiadomo, że nic tak nie cieszy człowieka-Polaka, jak świadomość, że inni mają gorzej. Na przykład Tomasz:

Pan_pierog_ubiera_choinke_by_janinkowo

Dobrze, my tu gadu gadu, ale najważniejsze to nie stracić z oczu prawdziwego przesłania Bożego Narodzenia. Święta to nie tylko ryba w galarecie, kapusta z grochem, kapusta z grzybami, śledzie w pomidorach, śledzie w oleju, śledzie w śmietanie, pierogi, barszcz, grzybowa, smażony karp, makowiec, sernik, pierniczki, piernik i keks. Gdzieś tam pomiędzy jedną potrawą a drugą nie zapomnijcie o tym, co w świętach Bożego Narodzenia jest najważniejsze – najważniejsze to dostać więcej prezentów od swojego rodzeństwa. Czego Wam i sobie życzę.

No i sobie jeszcze dużo lajczków, wiadomo.

5 komentarzy

  1. Konrad od kokardy

    23 grudnia 2014 o 08:06

    W tym roku kupiłem sobie już zawiązane, samoprzylepne kokardy do prezentów. Polecam wszystkim prześladowanym przez kokardy!

    Odpowiedz
    • Janina

      23 grudnia 2014 o 10:13

      Dobra robota! Ja co prawda wiażę kokardy jak marzenie, ale natrafiłam na inny problem logistyczny, a mianowicie: jak spakować dinozaura???
      dino

      Odpowiedz
      • Karolina

        25 grudnia 2014 o 21:33

        Przychodzę co prawda bez rady i po fakcie (jak zwykle), ale za to z komplementem: piękny dinozałek! <3

        Odpowiedz
        • Janina

          30 grudnia 2014 o 00:20

          Z dinozaurem to było tak, że wchodzę do sklepu z zabawkami i pytam panią: dzień dobry, czy ma pani może pluszowego dinozaura?, ale pytam raczej bez większej nadziei, a wtedy pani wyciąga mi całe pluszowe stado: abelizaur, triceratops, brachiozaur, tyranozaur, całe Jurassic park wypchane watą! Współcześnie dzieci nawet nie wiedzą jak łatwo jest im teraz kochać dinozaury, za moich czasów tak nie było, człowiek musiał sobie wycinać dinozaura z papieru i go sobie kochać.

          Odpowiedz
  2. Radosław Lucjan Stępniewski

    25 sierpnia 2016 o 10:42

    “Lajczki” to takie małe lakierowane laczki z laki obszyte fiutrem alpaki ? Moja ciotka przywiezła mi takie z Larnaki. Doszyłem kokardę z koniakowskiej koronki i noszę do łowickiej kiecki. Wszyscy się za mną oglądają i mówią mi: O Boże ! Bożen

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *