Czas na kalosze w kwiatki i motyle!

[Wpis powstał we współpracy z klubem Zalando Lounge]

Istnieją takie rzeczy, co do których okazuje się, że Mama miała totalną rację, ale często zajmuje nam kilkadziesiąt lat, by do tego dojść. Pulpety, noszenie kapci, czapki z pomponem. A w moim przypadku jeszcze – kolory. Nie mam pojęcia, dlaczego tak późno pojęłam, że ja nie jestem kornikiem, który to w szafie musi mieć tylko bure garnitury, ani szynszylą, która choć ma ogon jak pędzelek, to jest to całkowicie niewykorzystany potencjał – sama jest taka nieciekawie szara. Ach, kolory! Jedna z najwspanialszych radości na tym świecie. No chyba, że jest się Janiną, to wiadomo, wszystko po staremu, nawet kolory będą cię chłostać, a gradienty poganiać od tyłu. 

Jak do tego doszło? Nie wiem. Niemniej prawdą jest, że wykształciłam w sobie taką tajemniczą umiejętność, która polega na tym, że przychodzę sobie na wystąpienie, stoję sobie grzecznie, czekam aż mnie zaproszą na scenę, a wtedy nagle widzę organizatorów biegających w popłochu wte i we wte, i szukających mojej osoby, a ja zaczynam wtedy podskakiwać niczym najdoskonalsza w świecie piłeczka kauczukowa, że tutaj jestem, tutaj, halo, tutaj jestem!, ale nikt mnie nie widzi, bo nagle okazuje się, że oto życie znów postawiło mnie pod ścianą, taką całkiem dosłowną i taką całkiem identyczną kolorystycznie do tego, w co jestem ubrana. 

W przypadku braku tła potrafię dopasować się nawet do prezentów otrzymanych przez kochanych członków #DrużynaJanina

Mój geniusz dopasowania do tła nie boi się nawet kompozycji dwukolorowychI teraz słuchajcie, ja jestem ostatnią osobą, która chciałaby realizować politykę nienawiści względem kameleonów, ale jednak z czasem zaczęłam tęsknić za byciem widoczną, i to bez konieczności noszenia odblasków.

Postanowiłam więc zaprzyjaźnić się z intensywnymi i nasyconymi kolorami, które przy okazji bardzo pasują mi do tego, co od jakiegoś czasu poukładało mi się w głowie. Bo wiecie, jest jeszcze jedna rzecz, do której musiałam dorosnąć i to jest poczucie, że to wspaniale się wyróżniać i być na odwrót. 

Jako małe dzieci jeszcze mamy poczucie, że świat jest naszą piaskownicą – że możemy iść w koronie do przedszkola lub w stroju księżniczki na plac zabaw, że ma to całkowity sens, by kupować lody w rycerskim hełmie i z plastikowym mieczem pod pachą na wypadek napotkania w sklepie na jakiegoś smoka.

A potem jakoś tak nadchodzi moment, kiedy okazuje się, że lepiej nie wychodzić z foremki, że bezpieczniej jest mieścić się idealnie w wyznaczonej przestrzeni i nie zwracać na siebie uwagi pstrokatością myśli, zachowań i strojów.

Bez sensu, powinniśmy się uczyć od kotów – wszak świat nie zna takich przypadków, by jakiś pręgowany kot postanowił przemalować się w łaty, by dopasować się do kolegów i przestać się wyróżniać. 

Ja też już nie mam potrzeby wtapiać się w tło – to znaczy: w pewnym momencie tak sobie wymyśliłam, że oszukam rzeczywistość, wszak nie ma piękniejszego i bardziej wyrazistego koloru niż czerwony, a ścian w takim kolorze jest jakby trochę mniej niż w tych pozostałych. Wraz z klubem Zalando Lounge, który ma w swoim DNA wpisaną wyrazistość i odwagę, chciałam Was namówić do tego, by nie bać się odróżniać od tła!

Idzie zima, taka dziwna i inna niż wszystkie. Oto jest czas na czapki z największymi i najbardziej kolorowymi pomponami na świecie! Na świąteczne swetry z włóczek we wszystkich kolorach tęczy! Na kalosze w kwiatki i motyle, na noszenie dwóch różnych skarpetek, na spodnie, sukienki, bluzy które skonfundowałyby wszystkie kameleony na świecie, bo w ogóle nie wiedziałyby, w jakim kolorze mają się teraz wyświetlić. Wszelkie atrybuty niezbędne do bycia najbardziej zadowolonym w świecie metaforycznym jednorożcem o kolorowej grzywie i kopytkach znajdziecie na Zalando Lounge. 

Od razu ostrzegam, że to jest sklep trochę inny od swojego kuzyna bez dopiska „Lounge”, albowiem tam towar zmienia się codziennie albo i co kilka godzin, musicie więc polować na swoje ukochane kolory jak kameleon na muchy. Żeby zobaczyć ofertę dnia trzeba się zalogować, ale to proste i darmowe. Dlaczego trzeba się logować? Bo wszystko jest przecenione o ponad połowę i gdyby takie okazje były dostępne dla wszystkich, a nie tylko dla zalogowanych użytkowników, to najpewniej wszystko wyprzedałoby się szybciej niż zdążylibyście wypowiedzieć: „kameleon Karol”. I dlatego można polować w nieskończoność i realizować najbardziej odważne pomysły. 

Ja zresztą też poluję intensywnie, skoro już nauczyłam się, że to cudownie być na odwrót.

Choć wiecie, okazało się, że mamę oszukam, tatę oszukam, a rzeczywistości nie oszukam. Albowiem prawdą jest, że już nie mam potrzeby wtapiać się w tło – to znaczy: ja może nie mam, ale życie ma inne zdanie na ten temat.

6 komentarzy

  1. Ania

    26 listopada 2020 o 14:42

    Kolory są super i pięknie pozwalają wyrazić siebie ❤ kiedyś myślałam, że dla mnie to tylko czarny (bo wyszczupla), brązowy (bo brązowe włosy) i czerwony (bo lubię). Aż w końcu dostąpiłam objawienia po poddaniu się analizie kolorystycznej i poznałam fuksje, turkusy, piękne zielenie i granaty. Na początku był szok, co ja teraz zrobię, będę widoczna w tłumie, ale po jakimś czasie się oswoiłam i teraz w “nieswoich” kolorach czuję się niewidzialna 🙂

    Odpowiedz
    • Janina

      26 listopada 2020 o 14:44

      Wspaniale! Ja też musiałam się nauczyć kolorów, a raczej tego, że są wspaniałe i każdy wygląda w nich jakby radośniej!

      Odpowiedz
      • Ania

        26 listopada 2020 o 15:45

        Tak, to takie różowe okulary na całe ciało 😊

        Odpowiedz
  2. Kinga

    26 listopada 2020 o 15:35

    Mam takie same czerwone spodnie 😀

    Odpowiedz
  3. Viktoria

    26 listopada 2020 o 19:17

    Pamiętam jakie wzbudzałam emocje wśród studentów i wykładowców WPiA UG, gdy przychodziłam na wykłady ubrana od głów do stóp na żółto jak kurczaczek. W postrzepionych pomarańczowych włosach. Toż to nie wypada przyszlej pani prawnik. 300 studentow prawa w szarych garniturach i garsonka i ja w zoltym moherowym sweterku, żółtych bojówkach i żółtych trampkach jak to słońce na szarym niebie.

    Odpowiedz
  4. Olga

    27 listopada 2020 o 15:58

    Co do 2 różnych skarpetek: śniło mi się ostatnio ze spotkałam Cię Janino w kawiarni (to kiedyś było takie miejsce gdzie ludzie sprzedawali kawę I się ja piło od razu, na miejscu w środku i nawet mozna było usiąść sobie). Jakiś człowiek krzyczał na mnie strasznie ze mam 2 różne skarpetki i ze nie można tak robić, bo po to są takie same żeby tak właśnie je nosić, a Ty w bardzo długim zdaniu kazałaś mu spadać. Strasznie super był to sen i obudziłam się z myślą ze Janina to taki właśnie rycerz jest. Ot historia, ale mam nadzieje ze kiedyś spotkam Cie w kawiarni i ze tego człowieka nie będzie a my przebijemy piątkę 😀

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *