Mój mąż umiłowany w jajkach od wyprzytulanych kur

Niedziela rano, leżymy sobie z Wojtkiem jak ten precel, ręka na nodze, noga na głowie, kończyny wymieszane jak w sałatce jarzynowej i Wojtek wciąż śpi, a ja już nie śpię, ale wciąż leżę, bo po pierwsze, to to jest dobre uczucie, że jest się częścią jakiegoś większego, życiowego precla, a po drugie, to nawet jakbym chciała, to nie wiedziałabym jak się z tego wyplątać bez ręki złamanej w trzech miejscach i zwichniętej kostki. Wojtek śpi spokojnie, co jest dla mnie informacją, że najpewniej śni o kurach.

giphy (15)
Ja nie jestem żoną od wczoraj, ja znam swojego męża – jak coś Wojtka uwiera, to nawet przez sen jest najsmutniejszym człowiekiem świata, to tak jak wtedy, gdy obudziłam go ostatnio gwałtowanie w środku nocy i ja go pytam, co on ma tyle poduszek, niech on mi odda poduszkę, a on mi na to mówi – obudzony nagle, nieprzytomny – że nie, bo za każdym razem jak wychodzi nowy patch do Diablo, to on się boi, że straci skilla.

A to przepraszam, ja też cała w strachu.

Ale teraz na wojtkowej buzi maluje się spokój, co znaczy, że na bank śni o kurach, bo kura to taki gatunek zwierzęcia, który szalenie rozczula mojego męża, zupełnie nie wiem dlaczego, ale jest to oddanie zaangażowane i totalne, do tego stopnia, że gdy za bardzo wieje, to Wojtek patrzy smutno za okno i martwi się o te wszystkie kury, co to nimi teraz rzuca po podwórku. Już zupełnie inną sprawą jest to, że w związku z miłością mojego męża do kur, każdy zakup jajek jest teraz wspaniałą intelektualną przygodą, bo to nie wystarczy, że jajka mają wszystkie certyfikaty i oznaczenia, że pochodzą od kur wybieganych na najwspanialszych łąkach świata i karmionych według diety Anny Lewandowskiej, Wojtka zaangażowanie w kurzy dobrobyt idzie jeszcze dalej, co znaczy, że ogląda rzetelnie wszystkie zdjęcia kur na opakowaniach i na końcu zawsze wybiera te, na których kura wydaje mu się najweselsza.

Och, te wszystkie grupy fokusowe, w których ja brałam udział przy półce z jajkami w Tesco, kiedy to dostawałam zdjęcia kury A i kury B, i ocenić miałam, która kura wydaje mi się bardziej zadowolona z życia, i raz nawet wywróciłam oczami i odmówiłam udziału, udałam się w kierunku ulubionych alejek z węglowodanami, by pouśmiechać się czule do czekolad i zapewnić je, że są dla mnie bardzo ważne, a wtem krzyk! Krzyk usłyszałam i to był krzyk mojego męża, co woła moje imię, Janina! Janina! – krzyczy – chodź szybko, musisz to zobaczyć!!!!! I ja biegnę, biegnę, ludzi odpycham z drogi, pokonuję tor przeszkód zrobiony z surowych kurczaków i mielonego mięsa, i dopadam do Wojtka, a tam mąż mój, najszczęśliwszy człowiek na ziemi, pod nos mi podtyka zdjęcie z opakowania jajek: patrz – mówi triumfalnie – patrz jak wspaniale pan farmer przytula swoją kurę!

13558956_1792765184292640_2058901304347067842_o

Oto ulubiona firma Wojtka, największy specjalista w zakresie jajek i fotografii wesołych kur – tutaj edycja z panem farmerem, co trzyma swoją kurę na ramieniu!!!!

Mój mąż nie z tego świata. Patrzę na niego z czułością, jak tak sobie spokojnie śni o przytulanych kurach, i przypominam sobie, że jeszcze kilka godzin temu, o piątej nad ranem, znalazłam go poskładanego na kanapie jak łabędź origami, w ubraniu, w okularach, a gdy go obudziłam, to tłumaczył mi, że on wcale nie spał, wcale nie zasnął, on tylko bardzo wolno mruga, na tyle wolno, że jak zamknął oczy cztery godziny temu, to jeszcze nie zdążył ich otworzyć. I jeszcze tłumaczył mi, że bardzo był zmęczony, ale film bardzo chciał obejrzeć, a to taki film, że go nie można oglądać z żoną i musi po nocach.

Przypominam sobie o tym filmie i chwilowo odsupłowuję się z precla, idę sprawdzić swój poziom wiedzy o własnym małżeństwie, bo nie mam żadnych wątpliwości o jakim filmie Wojtek mówi, co to go musi oglądać samotnie po nocach, bo z żoną nie wolno. Włączam komputer, mhm, dokładnie tak jak myślałam:

film dokumentalny o czcionce Helvetica.

***

Zakończenie alternatywne dla tych, co kochają dobry kerning, a nocami wraz ze swoim gangiem Font Hooligans biegają po mieście i zrywają wszystkie plakaty napisane Comic Sansem: Wojtek oglądał film dokumentalny o FONCIE Helvetica.

15 komentarzy

  1. Anna Tess Gołębiowska

    10 sierpnia 2016 o 21:59

    Nie wiem, czy bardziej wzruszyłam się przytulanymi kurami, czy Helvetiką, ale bez wątpienia karmiłabym Was oboje! Choć trochę strach zaserwować jajko, bo a nuż kura na opakowaniu wyszła niekorzystnie?

    Odpowiedz
    • JaninaDaily

      11 sierpnia 2016 o 17:37

      No nie, to takiego nie serwujemy – szanujemy prawo kur do niepublikowania niekorzystnych zdjęć. Ja też mam kilka takich zdjęć w swojej karierze, że nie chciałabym, by znalazły się na opakowaniach w supermarkecie!!!

      Odpowiedz
      • Anna Tess Gołębiowska

        11 sierpnia 2016 o 20:52

        Niektóre moje zdjęcia bez wątpienia nadawałyby się na opakowanie trutki na szczury – jako prezentujące stan szczura “po”, a jednocześnie łapiące się na komunikat: “w czasie produkcji tego opakowania nie ucierpiał żaden szczur”.

        Odpowiedz
  2. Ye Olde Vadge

    11 sierpnia 2016 o 07:08

    Wojtek ma świetny gust, moglibyśmy oglądać razem. Pozdrów go 🙂

    Odpowiedz
    • JaninaDaily

      11 sierpnia 2016 o 17:34

      Wspaniale! To najpewniej znaczy, że razem moglibyście też chodzic na pikiety protestacyjne przeciwko czcionce Comic Sans!

      Odpowiedz
      • Tytus

        27 sierpnia 2016 o 11:29

        Ja bardzo Comic Sams – zawsze jak wychodzę z pracy na godzinkę wieszam kartkę “Zaraz wracam” pisana właśnie ta czcionką

        Odpowiedz
        • JaninaDaily

          29 sierpnia 2016 o 20:24

          Ha ha! No to akurat myślę, że jest bardzo słuszne użycie!

          Odpowiedz
  3. Tube forya

    9 września 2016 o 14:01

    KROJU Helvetica, KROJU. Jak można napisać “foncie” i nie obawiać się że kawałki skruszałych niebios zaczną nam spadać na głowę?

    Odpowiedz
    • JaninaDaily

      9 września 2016 o 18:57

      No nie, “krój” to już brzmi jak nazbytni fetyszyzm.

      Odpowiedz
    • Naxster

      8 października 2016 o 22:44

      To może od razu fason? :X

      Odpowiedz
  4. Spotkanie #DrużynaJanina i Blog Forum Gdańsk | Janina Daily

    29 września 2016 o 17:25

    […] Marta i jej pudełko po jajkach opatrzone komentarzem: “Je suis […]

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *