O ostatecznym planie zemsty na ludzkości, czyli dlaczego nie warto szykanować kolegów w szkole?

Generalnie to wyobrażam to sobie tak, że Karol z Sosnowca był szykanowany już od pierwszych klas szkoły podstawowej. Na wuefie zawsze był wybierany do drużyny ostatni, raz ktoś mu sznurówki pod ławką związał, by wywalił się w sposób spektakularny przy wstawaniu z ławki, nie mówiąc już o tym, że nigdy nikt go nie poprosił, nikt nawet nie zaproponował, że hej, Karol, a może byś poszedł zmoczyć gąbkę w czasie lekcji? Agresja narastała w Karolu powoli, a na żyznej glebie jego złości wspaniale kwitła nienawiść do ludzkości, a z czasem pleśń wymarzonej zemsty coraz głębiej wgryzała się w zgniłe tkanki zmarnowanego dzieciństwa.

I tamtego dnia, kiedy to po raz kolejny ktoś inny poszedł zmoczyć gąbkę, pomyślał sobie Karol, że już dość – że zobaczycie wy wszyscy, ja wam wszystkim pokaże, jeszcze poczujecie jak to jest co rano pielęgnować otwarte rany powstałe w bitwach z codziennością, bez nadziei, bo to już dawna utopiła się we łzach własnej rozpaczy, jeszcze wszyscy będziecie cierpieć, jako i ja cierpiałem. No, tak właśnie pomyślał sobie Karol, po czym wiele lat później skończył pisać ostateczny plan swojej zemsty na ludzkości, na górze strony podpisał go wyraźnie:

Dajcie spokój, przecież to powszechnie wiadomo, że to miejsce to jest rozkosz dla każdego logicznie myślącego człowieka, to jest jak grill dla labradora, jak tarło dla łososia, oto jest festiwal rozsądku i uroczysty benefis najbardziej zrozumiałych zachowań społecznych, sponsorowane przez absolutny brak logiki organizacyjnej tego lotniska.

A w ogóle najlepiej to jest latem, bo wtedy na tym lotnisku zjawiają się nagle wszyscy turyści gotowi na swój letni wypoczynek, oto przede mną stoi pani w całości już gotowa na plażę, najpewniej prosto z samolotu pobiegnie popluskać się w falach i przywitać z rozgwiazdami, klapki na sobie ma, koszulkę IBIZA PARTY QUEEN ma, i jeszcze taki słomiany kapelusz wielkości satelity, czyli to i wygoda i użyteczność, bo to od razu można za pomocą głowy odbierać HBO. A obok niej stoi taki pan, który nie do końca rozumie, czemu nie może przewieźć w bagażu podręcznym sześciopaka browarów, no bo panie security, on rozumie, że w innych krajach piwo też sprzedają, ale co jeśli Harnasia akurat w hiszpańskich sklepach nie będzie, to przecież wakacje zrujnowane, a jak my pozwolimy na tak oczywisty gwałt na prawach człowieka, jakim jest brak dostępu do ojczystego browara, to on bardzo przeprasza, ale strach pomyśleć, co będzie następne, tego schabowego co se wziął w folii aluminiowej też będzie musiał wyrzucić? Krewetki tam jeść, jak jakiś szczupak?!

Jakiś szczupak.

No i widzicie, to pytanie o schabowego w folii, to tylko jedno z bardzo wielu pytań zadawanych w tej rozkosznej lotniskowej przestrzeni, na przykład spójrzmy na takie zagadnienie, które targa duszą każdego podróżnika: czy jeśli istnieje takie ekstremalnie wąskie przejście do kontroli bezpieczeństwa, które mieści tylko jednego człowieka, a ty musisz nagle rozpakować walizkę, to gdzie należy to zrobić i dlaczego na samym środku przejścia?

Nie no, poważka, to jest jak jakiś teleturniej zręcznościowy, w którym zadanie polega na ustawieniu się jak najbardziej na środku, zablokowanie przejścia w sposób najbardziej spektakularny, ci ludzie czają się jak takie traszki pod kamieniem, a jak tylko wypatrzą zdobycz w postaci zbliżającego się potoku ludzi, to oni wtedy tak hyc, na środeczek przejścia, ja bardzo państwa przepraszam, ja sobie tutaj tylko muszę walizkę przepakować, bluzeczkę przeprasować, jeszcze jajko na drogę ugotuję na kuchence gazowej, którą akurat mam w bagażu, i już, już państwa przepuszczam. A potem taki człowiek się prostuje, patrzy na to stado ludzi, które stoi za nim i próbuje przejść, i taki zadowolony jest, taki dumny jest,  ohohoho – śmieje się pani – ohohohoho! Ale mi się udało być pierwsza w kolejce, ohohohohoho, co wygrałam? 

No proszę pani, bulwę ziemniaka, żeby się od niego nauczyć logiki.

A teraz czas na takie zagadnienie, rzekłabym, czysto teoretyczne: przestrzeń osobista. Przestrzeń osobista to jest taka alpaka rzeczywistości, to jest wszyscy by chcieli mieć, ale niewielu ma luksus je posiadać. Oczywiście z samej idei przestrzeni osobistej automatycznie rezygnuje każdy, kto staje w jakiejkolwiek kolejce w tym kraju, zresztą podobnie jak z godności osobistej. I stoją wszyscy w tej kolejce do samolotu, tego samolotu co to jeszcze nie wylądował, bo póki co to wciąż lata gdzieś nad Berlinem, ale oni wszyscy już stoją, zbici jak ludzkie sezamki, przyczepieni do siebie szczelnie jak ukwiał do kamienia, a jak tylko jakaś osoba zrobi krok do przodu, to wtedy natychmiast całą kolejka robi krok do przodu i zawsze znajdą się jacyś fanatycy, którzy powiedzą, że to jest absolutnie bez sensu, ale oni to nigdy nie poznali rozkoszy bycia w samolocie pięć sekund przed całą resztą świata. A ja zawsze patrzę na tę swoisty kłębek ludzi i bagaży, na tę determinację oczekiwania na samolot na dwie godziny przed przylotem i zawsze umieram z ciekawości, w jaki sposób ci ludzie planują później wykorzystać te dodatkowe trzy sekundy życia, które zyskają poprzez rzucanie się na drzwi jak gołąb na czerstwą kromkę chleba. Czy książkę napiszą? Tańczyć będą tak, jak gdyby nikt nie patrzył? Kochać tak, jak jeszcze nigdy nikt?

Człowiek, który zaoszczędził 5 sekund na lotnisku, w trakcie pisania swojej książki.

Oni tak stoją, tak stoją, i ja nigdy nie pojmę czemu tak stoją, skoro i tak później wszyscy znajdziemy się w tym samym samolocie, w tym piekle na ziemi zwanym rajanerem, względem którego i tak wszyscy jesteśmy równi, to jest tak samo nieważni. No bo z wysiadaniem to ja rozumiem, wysiadanie to zupełnie inna sprawa, to zawsze warto ustawić się w kolejce do drzwi wyjściowych już w kilka minut po wylocie, no bo to powszechnie wiadomo, ze ostatni wysiadający z samolotu musi posprzątać, a to nie wszyscy maja odpowiednio długi kabel od odkurzacza.

I tak mi mija już nie wiem która godzina w tym Modlinie, wszystkie samoloty opóźnione, miejsc siedzących brak, miejsc stojących brak, bo co prawda jest dopiero środa, ale to nie przeszkadza temu, by już się ustawić w kolejce do samolotu, który odlatuje w niedzielę.  Gdzieś tam Henryk czule przytula się do do swojego cudem wytarganego obsłudze lotniska kotleta, Marzena dostraja HBO za pomocą własnej głowy, ja myślę czule o tym kilkuletnim Karolu z Sosnowca, który nigdy nie doznał rozkoszy zmoczenia gąbki w szkole, a teraz wszyscy tego żałujemy. W głowie gra mi ułożony niegdyś przeze mnie wiersz okolicznościowy:

Śmiech dziecka, szczęśliwe kury,
zapach deszczu, puchate chmury,
lotnisko w Modlinie,
ty skurwysynie.

***

Jeśli spodobał Ci się ten tekst, to tutaj poczytasz więcej historii o lotniskowych traumach: kliku kliku

25 komentarzy

  1. yenna

    1 sierpnia 2018 o 06:56

    Wszystko ok, ale jest coś takiego jak overbooking i jak się nie stoi w tej kolejce, to się można jednak nie załapać na ten konkretny samolot i ja umiem sobie wyobrazić, że komuś może jednak na tym konkretnym zależeć, a nie na takim jutro, bo może na chrzciny bratanka nie zdążyć, czy coś. Albo na miejscu przy oknie, też może komuś zależeć.

    Odpowiedz
    • Janina

      1 sierpnia 2018 o 10:47

      W Rajanerze nie ma overbookingu, a miejsca i tak są numerowane na biletach, więc to nie jest tak, że kto wejdzie pierwszy, ten sobie może wybrać miejsce.

      Odpowiedz
      • Kam

        2 sierpnia 2018 o 10:22

        Chodzi im o bagaż, w Rajanerze zawsze chodzi o bagaż. Bo ten kotlet w podręcznym musi lecieć nad głową, nie w luku. Inaczej się nie liczy.

        Odpowiedz
      • Ewa

        13 sierpnia 2018 o 19:45

        Oj, ja raz siedziałam sobie z rozbawieniem obserwując kolejkę stojących i czekających na Godota/odlot, aż usłyszałam jedną panią z obsługi szepczącą do drugiej pani z obsługi, że mają overbooking na dwie osoby, i wystrzeliłam do tej kolejki jak spłoszona wystrzałami na safari młoda gazela.

        Odpowiedz
        • Janina

          23 sierpnia 2018 o 16:53

          Chciałabym to zobaczyć 😀

          Odpowiedz
  2. Villanden

    1 sierpnia 2018 o 13:07

    Piękny tekst! 😀 W Modlinie nie byłam, ale wydaje mi sie, ze jest ono symbolem dzisiejszego podróżowaniai to zjawiska miedznarodowe… Grzedowicz w Helu3 miał wizje linii lotniczych przyszłości, nazywających sie „Human cargo” i w sumie juz dzisiaj moznaby tak nazwać usługi transportowe. Inna sprawa, ze ja mam wrażenie, ze takie masowe tanie podróże kiedyś bedą niedostępne, bo środowisko, sytuacja polityczna, itp, wiec patrzę na to jak na takie wyjątkowe okienko w dziejach.
    Co do overbookingu, to zdarzyło nam sie kilkakrotnie, co prawda nigdy w Ryanairze. W takim przypadku pasażerowie nie dowiadują sie o nim w kolejce i nie ma ona znaczenia, tylko jest informacja przez głośnik i oferuje sie nowy bilet, czasem hotel i spora rekompensatę osobom chętnym odstąpić swoje miejsce. Chętnych nie brakuje, bo pieniądze sa konkretne.

    Odpowiedz
  3. StaraPannaZKotemar

    1 sierpnia 2018 o 15:33

    No a jak już Heniek tego Harnasia do samolotu z lisią przebiegłością przemyci, to się dopiero zacznie, bo on będzie w tym samolocie go łoił, jakby jutra miało nie być, a na koniec zaśnie, dzierżąc w ręce puszkę tego życiodajnego płynu, i w końcu ta puszka mu wypadnie z bezwładnej, uśpionej dłoni, a zawartość wyleje się na współpasażera (którym niekoniecznie musi być jego zaprawiona w bojach żona). Aromat naszego narodowego, rdzennie polskiego, patriotycznego napoju pozostanie w nozdrzach wszystkich pasażerów jeszcze na długo po opuszczeniu samolotu!

    Odpowiedz
  4. Gosia

    1 sierpnia 2018 o 20:50

    I tak masz szczęście że dostąpiłaś łaski stania w kolejce. Mnie wczoraj Ryanair poinformował 3 godziny przed odlotem, że otóż żadnego odlotu nie będzie i proszę sobie wybrać inny lot. No i ten następny to jest dopiero w niedzielę. A że już siedziałam pociągu to poważnie rozważałam taka opcję, żeby jednak jechać na Stansted i ustawić się w kolejce ?

    Odpowiedz
  5. Hanako

    2 sierpnia 2018 o 00:50

    A ja obserwuję, że jest jakaś taki magnetyzm w tych polskich, cisnących się kolejkach. Te kolejki tak właśnie kolejkują jakby jutro miało nie nastąpić, jakby dla wszystkich miało zabraknąć samolotu, jakby dla pięciu ostatnich osób na pokładzie przewidziana była kara finansowa… No cokolwiek, i ta nerwowość się tak cudacznie udziela. Bo w zagranicznych kolejkach, takich niespiesznych i z przestrzenią osobistą, to można nawet uwierzyć, że po prostu wszyscy tu stoimy bo czekamy na swoją kolej, ale w porządnej polskiej kolejce dziesięć cisnących się osób jest się w stanie nawzajem przekonać, że za chwilę braknie dla nich miejsc w jumbo jecie.

    Odpowiedz
  6. DupekŻołędny

    2 sierpnia 2018 o 07:55

    Od pewnego czasu odnoszę wrażenie, że teksty są ciągle o tym samym, używając wprawdzie oryginalnych acz już zużytych określeń. Rozumiem znak firmowy w postaci metafor z takimi labradorami i słodyczami, ale na przykład “grill dla labradora” to figura wykorzystywana we wpisach wielokrotnie w tym samym znaczeniu. A spiętrzenie takich powtórzeń prowadzi do tego, że czytelnik zaczyna po prostu omijać podświadomie znane już określenia – przez co odbiór całości jest mniej przyjemny. Jak słuchanie tej samej anegdotki w wykonaniu wujka Waldka opowiadanej za każdym razem trochę inaczej – historyjka śmieszna, ale im częściej ją słyszysz, tym bardziej widzisz jak jest naciągana.
    Postaraj się wujku Janinie, stać Cię na wincyj.

    Odpowiedz
    • Janina

      5 sierpnia 2018 o 13:22

      Aż się zainteresowałam i sprawdziłam za pomocą wyszukiwarki – sformułowanie “grill dla labradora” przez cztery lata istnienia bloga zostało użyte tylko raz, w tym właśnie wpisie. Co do całej reszty komentarza, to jestem w stanie Ci pomóc – jeśli teksty już Cię nie bawią i nie cieszą, to nie pozostaje nic innego jak poszukać radości w innych miejscach w internecie. Serio, zdecydowanie jestem zdania, że powinni mnie czytać tylko ludzie, którym sprawia to radość, by nikt nie musiał się przy tym męczyć. Bo nie, nie zamierzam zmieniać formy pisania ani biczować się nad własną twórczością z powodu jednego anonimowego komentarza na mojej stronie.

      Odpowiedz
      • Joanna

        2 lutego 2020 o 15:49

        Janino, toż to Karol przecie. Z Sosnowca 🙂

        Odpowiedz
  7. Milena Krecisz

    2 sierpnia 2018 o 13:37

    Karol musiał być bardzo traumatycznie skrzywdzony przez ludzkość skoro stworzył terminal przylotow wielkosci orzeszka w którym nie zmieści się więcej niż garstka ludzi tak bardzo steskonym za krajem ze nawet w zawilych kolejkach beda stac do jednej, no dobra moze dwoch bramek kontroli granicznej. W swoich planach zagłady pasażerów modlina przewewidzial przyszłość i pomyślał “o, 1 lipca 2025 będzie padał deszcz więc trzeba wymyślić coś żeby wylądowały chociaż 2 samoloty tym sposobem 50% pasażerów poczeka w ulewie bo nie zmieszczą się do tego jakże ważnego budynku w którym trzeba sprawdzić czy żaden z polaków nie jest przypadkiem terrorystą chcącym zaatakować całą polskość.”
    Karol to geniusz zla.

    Odpowiedz
    • Janina

      23 sierpnia 2018 o 17:09

      Najbardziej to lubię jak kolejka oczekujących sięga do Radomia, a na żadnej z tych dwóch bramek kontroli paszportowej nikogo nie ma, no bo dlaczego ma być

      Odpowiedz
  8. DupekŻołędny

    2 sierpnia 2018 o 14:37

    Janina bawi się w cenzurę mniej przychylnych komentarzy? 🙁

    Odpowiedz
    • Janina

      5 sierpnia 2018 o 13:17

      To się nazywa moderacja i przechodzi ją absolutnie każdy komentarz, który zostanie u mnie dodany.

      Odpowiedz
  9. Marteeka

    5 sierpnia 2018 o 01:43

    Rozumiem, że a propos tego Karolka to jak w “Dzikich Historiach”?? Tam załogant też w szkole cierpiał 🙂 Tekst klasa, jak zwykle, ściskam samolotowo rajanerowo!

    Odpowiedz
    • Janina

      23 sierpnia 2018 o 17:07

      Wszyscy w szkole cierpieliśmy, na przykład ja bardzo często na WFie 😀

      Odpowiedz
  10. Magdalena Okret

    5 sierpnia 2018 o 12:28

    Zdecydowanie też odczuwam uczucia głębokiego niezrozumienia co do kolejkowych staczy na lotniskach. Tym bardziej, ze jak Janina mówi, rajaner ma miejsca numerowane, wszystkie walizki sie zmieszczą. Ale najbardziej mnie bawią kolejki toaletowe (faceci mniej je odczuwają). Kiedy 15 osób stoi w kolejce do toalety, drepczą, tupią, asfalt ugniatają i nagle idzie osoba która tą kolejeczkę zgrabnie omija – co z tego ze chce tylko umyć ręce – ONA ZAŁATWI SWOJĄ POTRZEBE WCZESNIEJ NIŻ JA. Battle of the bastards to był odpoczynek na plazy w porónaniu z tym co chca zrobić osoby dalej stojące w kolejce 😀

    Odpowiedz
    • Janina

      23 sierpnia 2018 o 17:05

      TOTALNIE. Dobrze, że wszyscy mieliśmy PO w szkole, myśmy byli szkoleni wojskowo właśnie na takie sytuacje!

      Odpowiedz
  11. Wyspy Kultury

    5 sierpnia 2018 o 16:04

    Ale ja ostatnio nie lepsza byłam. Chciałam “przemycić” na scurity hummus, który moja mam wrzuciła mi na ostatnią chwilę do plecaka (bo po co do rejestrowanego wrzucać skoro już jest zapięty i po co rozpinać). Jakie było moje zdziwienie, kiedy okazało się, że humus to 135 g. No ale jak to? No naprawdę?

    Odpowiedz
    • Janina

      23 sierpnia 2018 o 17:03

      Ale widzisz, bo to nie jest jednoznaczne, na przykład na niektórych lotniskach nikt nie czepia się o masło orzechowe, bo klasyfikują to jako pastę, a nie płyn, a na przykład w Amsterdamie cierpiałam bardzo, bo mój krem ciasteczkowy został wyrzucony do kosza w sposób totalnie podły 🙁

      Odpowiedz
  12. drwal78

    6 sierpnia 2018 o 08:32

    Świetny wpis jak zwykle, ale nie byłbym sobą, gdybym nie poparł w jednym Dupkażołędnego. Ostatnio czytam rzadziej, bo tylko nowe wpisy, ale kiedy na początku naszej znajomości czytałem po kilka wpisów pod rząd, też odnosiłem wrażenie. że niektóre “ozdobniki stylistyczne” się w kolejnych wpisach powtarzają. Nie przejąłem się tym, bo to naturalne i się nic nie poradzi. Choć takie wpisy nie śmieszyły już jak dawniej…
    Ale teraz zacząłem się zastanawiać, czy skoro sprawdziłaś, że się nie powtarzają, to co to oznacza? Że mózg czytelnika podobne (ale nie identyczne) stwierdzenia ignoruje, bo jako już znane nie są interesujące i nie zaskakują wywołując uczucia radości?
    Dotąd sądziłem, że to Twój mózg podpowiada Ci te same określenia, o których już zapomniałaś, że zostały przez Ciebie wymyślone i już użyte, więc od nowa przeżywasz euforię: “O! Ale fajne połączenie wymyśliłam!”. Na co nic się nie poradzi, trzeba zaakceptować.
    Przeanalizujesz problem i potwierdzisz jak jest faktycznie?

    Odpowiedz
    • janinadaily

      6 sierpnia 2018 o 13:19

      “Ale teraz zacząłem się zastanawiać, czy skoro sprawdziłaś, że się nie powtarzają, to co to oznacza?”

      To oznacza tyle, że ktoś wyżej zarzucił mi, że ta konkretna fraza pojawiła się na blogu “wielokrotnie w tym samym znaczeniu”, a więc z ciekawości sprawdziłam, czy ma rację. Tyle.

      Odpowiedz
  13. e-milka

    6 sierpnia 2018 o 09:49

    Drogi DupkuŻołędny, bez obrazy, ale dlaczego powtarzalność, pomijając w tym momencie fakt, czy zarzut jest zasadny, miałaby być jakąś skaza tworczórsci? Przecież lubimy te piosenki, które znamy. Ktoś czyta Coehlo dla “górnolotnych” cytatów, Kafkę, dla upewnienia się, że można w niezawiniony sposób wpaść w żarna systemu, a Janinę dla fok i labradorów. Muszę powiedzieć, że jak większość ludzi o wysokim IQ mam lekkie skłonności autystyczne i zmiana designu bloga zaniepokoiła mnie mocno i wstracila z chwiejnej psychicznej równowagi. Dlatego cieszę sięodnajdując “stara” Janinę w nowym opakowaniu.

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *