Polityka nienawiści względem sera i trudne skutki uboczne

Mówię doktorowi Jamnikowi, że rany boskie, jak dobrze, że mnie przyjął, bo mnie się przytrafił taki skutek uboczny leczenia, ale to taki skutek uboczny leczenia, że aż bezskutecznie szukałam pomocy we wszystkich ulotkach dołączonych do leków, internet przejrzałam, no i gdy się okazało, że nawet użytkownik Szprota_podejdz_do_płota95 nie może mi pomóc, no to trudno, przyszłam do lekarza. A sprawa jest poważna, bo ja rozumiem, że przed operacją podpisywałam te wszystkie zgody i możliwe powikłania, ale tam nikt mnie nie ostrzegł przed najstraszniejszym, nigdzie nie było napisane, że może mi się przytrafić najdramatyczniejszy skutek uboczny z możliwych, to jest: zachorowałam na niemożność słuchania Beaty Kozidrak.

A doktor Jamnik spojrzał na mnie uważnie, zastanowił się chwilę, w końcu wydał swoją profesjonalną opinię, orzekł:

– Co?

A ja mu tłumaczę, że no właśnie, chodzi o to, że ja w chwili obecnej staram się unikać sera, bo tak mi powiedziano, że ser nie jest moim najlepszym przyjacielem, w sensie, że „dzień dobry” na ulicy to można powiedzieć, ale generalnie to unikam. A to mi skutecznie zniszczyło przyjemność słuchania Beaty Kozidrak, bo nikt mi nie wmówi, że w tej jej piosence to ona śpiewa cokolwiek innego niż: „Jestem SEEEREEEEEEEEM, białym żołnierzem”, a tego się bardzo trudno słucha człowiekowi, który dostał embargo na ser. Tyle dobrego, że kolęd mogę słuchać, bo chyba rzepę mogę jeść, nie? No to cudnie, bo jest taka kolęda o rzepie, której kiedyś koniecznie chciał posłuchać mój kilkuletni kolega, długo to rodzicom tłumaczył, ale w końcu zajarzyli, że to leci tak, że „rzepa nna czysta, rzepa nna czysta, porodziła syna”.

Skończyłam śpiewać. Doktor Jamnik nic na to nie powiedział, nawet nie zaklaskał, zamyślił się za to głęboko, co uznałam za oczywistą reakcję na tak skomplikowany problem medyczny, jakim jest niemożność słuchania naszej polskiej Beyonce. Zauważyłam, że najbardziej to się zamyślił nad jednym konkretnym polem formularza, więc ja mu mówię, że jeśli nie wie, jaki tam mi wpisać kod choroby, to umówmy się, że jest tylko jedna możliwość, ja proponuję F62.0, zespół stresu pourazowego.

– Ale ja dla Pani tego kodu szukam, nie dla siebie.

8 komentarzy

  1. e-milka

    11 maja 2019 o 18:08

    A ja tak się wczuwam w doktora Jamnika, tak sie wczuwam, że go widzę przed sobą jako Lapickiego, tak koło 50tki, i widzę go, jak się garbi, kuli w sobie widząc pewna pacjentkę, bo wie że zaraz dosięgnie go salwa błyskotliwych point i na nic jego dyplomy i specjalizacje, bronić sie będzie musiał sam. I tak usmiecha się smutno, z taką rezygnacja, ale udaje mu się i tym razem udaje mu sie odeprzeć atak. I tylko przez piwku z doktorem M. wyrwie mu się czasem wyrażenie uznane za obelżywe, a zaczynające się od słów “Ja p…, za jakie grzechy.” A wtedy żona doktora M., będąc niemłoda juz już nauczycielka, mówi: “Piotrze, ciesz się, że nie jest w Twojej klasie. Rozwalilaby każda akademię ku czci.”

    Odpowiedz
    • Milena | ZenEthically

      13 maja 2019 o 13:24

      A ja go sobie zawsze wyobrażam jako w miarę wysokiego bruneta po trzydziestce w białym kitlu słuchającego Janinę z lekko przymrużonymi oczami.

      Odpowiedz
    • Janina

      14 maja 2019 o 22:06

      To jest najwspanialszy komentarz, kocham go!!!

      Odpowiedz
  2. yasminsmell

    15 maja 2019 o 08:28

    A są ludzie, którzy nie wierzą, że pani Beata o serze… 🙂

    Odpowiedz
    • e-milka

      23 maja 2019 o 23:21

      Błogosławieni, którzy nie słyszeli, a uwierzyli.

      Odpowiedz
    • AgaGaga

      12 października 2020 o 12:11

      A propos kolędowej rzepy, to moje dziecię, będąc w wieku przedszkolnym zapytało raz, co to znaczy “naczysta”. I nie chciało dać wiary moim zapewnieniom, że nie ma takiego słowa, bo przecież w kolędzie jest “rzepa naczysta”.

      Odpowiedz
      • Ania

        25 stycznia 2021 o 12:42

        Jakimś cudem kolędy pozostają niewyczerpaną kopalnią dziecięcej słowotwórczości. Do dziś pamiętam pewną długą podróż do babci na Wigilię, kiedy moja mama próbowała mi uświadomić, że nie ma słowa “teczku”, więc siłą rzeczy nie powie mi co ono znaczy, a ja w tym czasie cały czas się upierałam, że przecież w kolędzie jest: “grając skocznie dzieciom teczku”.

        Odpowiedz
  3. Aga M

    24 maja 2019 o 05:20

    Jest jeszcze kolęda o cielątku Małe muuu, małe muuu ?

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *