Przychodzi do mnie mój mąż, fizjonomiczne skrzyżowanie labradora z koalą, z tym, że trochę mniej groźny, bo ja widziałam ostatnio na jutjubie jak koale goniły człowieka i to jednak psychopaci, niby taka tu liścia zagryzie, tam liścia skubnie, nic tylko do drzewa przyczepiona, ale jak przyjdzie co do czego, to nie przewidzisz, do końca życia ludzie będą się z ciebie napierdalać, że zaatakowała cię koala.
No więc przychodzi do mnie mój mąż, mniej groźny niż koala, a z wyglądu uroczy tak, że jest tylko kwestią czasu, kiedy producenci zabawek zaczną szyć pluszaki na jego wzór, i on mi mówi, że taki pomysł ma, tak sobie wymyślił, i co ja bym na to powiedziała, gdyby on sobie tatuaż zrobił, tatuaż na klacie, i to by wyglądało tak, że on na całej klacie wytatuowałby sobie kod w Pythonie, nie wie jeszcze co dokładnie, ale najpewniej jakąś pętlę, bo on bardzo lubi pętle, znaczy w Pythonie – doprecyzowuje – w innych językach, to już nie, wiadomo.
Wiadomo, niezły obciach chodzić z C++ na klacie.
No więc Wojtek tak mi opowiada, tak mi kreśli wizję tego kodu na całej swojej klacie, a ja myślę sobie, że boże mój, dobrze, że od dwudziestu lat nie wstałam z kanapy, bo inaczej natychmiast musiałabym usiąść.
No dobrze, więc on chce sobie mieć ten kod w Pythonie na całej klacie i pyta mnie, co ja na to, a ja na to myślę stanowcze i zdecydowane: „nie sądzę”, ale nie mówię nic na głos, bo musicie wiedzieć, że małżeństwo to nie musztra i festiwal rozkazów, żeby mówić drugiej osobie co tak, co nie, posprzątaj, wynieś śmieci i ścisz mi telewizor, to zupełnie nie o to chodzi w małżeństwie, żeby wydawać rozkazy i wykorzystywać do prostych prac fizycznych, w tym celu trzeba sobie zrobić dzieci. Oczywiście wszyscy jesteśmy poważnymi i odpowiedzialnymi ludźmi, więc pamiętajcie, że rodzaj prac fizycznych należy dostosować do wieku dziecka, ja nikogo nie namawiam, żeby wysyłać niemowlaka do mycia okien, bo to by była trochę przesada, one mają takie małe rączki, że wieki im zajmie, zanim jedną szybę umyją.
W małżeństwie zaś rozkazywać nie wolno, bo szanować trzeba odrębność jednostki wraz z jej marzeniami i planami, mieć świadomość trzeba, że każdy z nas dostał inną mapę życia i może dowolnie zaaranżować swoją wędrówkę przez lasy codzienności i torfowiska upływającego czasu, to co nam może się wydawać bez sensu, może mieć głębokie znaczenie dla tej drugiej osoby, więc to nie można tak po prostu mówić drugiej osobie: „nie”, to trzeba zaaranżować sytuację tak, by ta druga osoba sama doszła do tego, że jej pomysł jest idiotyczny. Ta technika działa w obie strony, to tak jak ostatnio powiedziałam Wojtkowi, że chciałabym mieć dziecko, wiadomo, mój przedpokój sam się nie odkurzy, a Wojtek wtedy powiedział, że spoko, a następnie zaczął mnie budzić co trzy godziny w nocy i prosić, żebym zrobiła mu kanapkę. A ja mu wtedy mówiłam, że chyba sobie ze mnie żartuje, jest druga nad ranem, ja mu żadnej kiełbasy kroić nie będę, a on mi wtedy mówił, że on czytał, że niemowlaki to jedzą po kilka razy każdej nocy i jeszcze mnie pytał, czy naszemu głodnemu dziecku też tak będę pyskować i wypominać godzinę, czy jednak go nakarmię? No i jak mnie tak kilka razy obudził, to to trochę zadziałało, bo uświadomiłam sobie, że ja nie jestem jeszcze gotowa na macierzyństwo, to znaczy, że obojętnie jak bardzo obły i uroczy będzie mój niemowlak, ja mu kanapek z kiełbasą po nocy robić nie będę.
Więc tak jak Wojtek pokonał mój instynkt macierzyński kiełbasą, tak ja teraz muszę się zmierzyć z pomysłem jego tatuażu. Patrzę na mojego niezapisanego jeszcze trwałym kodem męża, myślę. Mój mąż. Mój OCD mąż. Człowiek umiłowany w równych krawędziach, logicznym porządku wszechrzeczy i liczbach parzystych. Myślę, myślę, wymyśliłam.
– No dobrze, wytatuuj sobie pętlę w Pythonie… – mówię spokojnie, a następnie, zupełnie przemyślanym przypadkiem, jak lew, który powala jednym ciosem antylopę na stepie, dodaję: – …ale co jak pan tatuażysta się pomyli i do końca życia będziesz chodził z błędem w kodzie na klacie?
Wojtek znieruchomiał. Patrzy na mnie, jakbym kopnęła znienacka gołębia na ulicy, albo gorzej, jakbym wyjęła nagle urządzenie usb bez uprzedniego bezpiecznego usunięcia sprzętu. Twarz mu pokryła się delikatną warstwą strachu i rozpaczy. Gdzieś na policzku zalśniła łza. Antylopa jeszcze oddycha, ale jest w agonii.
– Jak to błąd zrobi? – pyta mnie smutno Wojtek i głowę pochyla, myśli, następnie sam sobie dopisuje najczarniejszy scenariusz: – …na przykład zapomni o dwukropku?
A ja mówię, że na przykład, a on na to mówi, że na samą myśl, to go aż zakłuło, tu go zakłuło – wskazuje mi na lewą stronę swojej niewytatuowanej jeszcze klaty, o mój boże, to najsmutniejsza rzecz, jaka mu się dzisiaj przytrafiła, tak mówi, znaczy zaraz po tym, jak mu ukradli konia w grze. I jeszcze mówi, że jak o tym myśli, o tym błędzie w kodzie, to jest mu tak smutno, ale tak smutno, że aż mu się odechciewa…
– Tatuażu ci się odechciewa? – dopytuję kontrolnie
– Żyć mi się odechciewa.
Janina – Małżeństwo, 1 – 0.
Jakoby
8 czerwca 2016 o 06:19Się uśmiałem, aż popłakałem niczym Niemiec jak sprzedawał 😀
JaninaDaily
8 czerwca 2016 o 22:48Ten Niemiec to mógłby sprzedawać zmywalne tatuaże z kodem w Pythonie, to dopiero byłby biznes!
Sylwia
8 czerwca 2016 o 14:23konserwacja powierzchni płaskich, lubo też konwersacja z powierzchnią ową.
śledzę blog z zachwytem, jest Pani kobietą – Pratchettem, z tym, że on już nic nie napisze a Pani mam nadzieję, owszem za co dziękuję z góry
JaninaDaily
8 czerwca 2016 o 22:49Tę kobietę-Pratchett to znów ja będę musiała sobie teraz wytauować na klacie! Spuchłam z dumy,
dziękuję tak bardzo!
PannaNieDoWydania
9 czerwca 2016 o 07:28O właśnie właśnie! Zastanawiam się nad tym od czterech dni (czyli od kiedy znalazłam p. Janinę w odmętach Internetu). Buszuje po blogu, buszuje i naczytać się nie mogę.
Pani blog jest plastrem na absurdy życia codziennego.
Pozostaje tylko.
JaninaDaily
9 czerwca 2016 o 16:11Bardzo dziękuję, zapraszam, tu jest bardzo dużo do czytania i są też filmy z kozami i kotami przebranymi za księżniczki, czyli tak zwany pełny pakiet. Ale też proszę, żeby porzucić tryb „pani”, bo to sprawia, że czuję się staro, tak jakbym miała już nie wiadomo ile, dwadzieścia dziewięć lat czy coś, a ja mam dopiero dwadzieścia osiem!
Magdalena
10 czerwca 2016 o 20:17Ja też mam 28!!!!
Magdalena
9 czerwca 2016 o 09:17Przeczytałam 1 wpis i musiałam przeczytać je wszystkie. Genialny język. Zostaje na stałe:)
JaninaDaily
9 czerwca 2016 o 16:14Bardzo się cieszę, zapraszam! Tu jest bardzo dużo do czytania, a nawet jak się już skończy, to można przeczytać jeszcze raz, tylko tym razem na przykład melorecytując!!!
Magdalena
10 czerwca 2016 o 20:16Powiedziałam mężowi statystyczny żart. Ten, że jesteś mean i nie masz standard deviation. Bardzo mu się spodobał. Mgr inżynier:)
JaninaDaily
11 czerwca 2016 o 07:36Twój mąż, mój człowiek!
JaninaDaily
12 czerwca 2016 o 10:08To jest doskonały żart!!! Mam kolejny, z pozdrowieniami dla męża: https://s-media-cache-ak0.pinimg.com/236x/21/b0/ee/21b0eeea8e537430cc54e3a12241c40e.jpg
Frysztyk
9 czerwca 2016 o 10:02Chłop tnie w Wiedźmina i ma jeszcze czas na małżeństwo? To on nie jest OCD tylko geniusz multitaskingu.
Konia szkoda.
A pomysł z remedium na zegar biologiczny kupuję.
JaninaDaily
9 czerwca 2016 o 16:06GENIUSZ MULTITASKINGU!!!!! <3 Wygrałeś internet tym komentarzem! No i to brzmi jak świetny pomysł na kolejny tatuaż dla mojego męża, na plecach tym razem, bo na klacie już nie ma miejsca.
Kawa Katarzyna
2 stycznia 2017 o 07:58To zrobił sobie ten tatuaż???
JaninaDaily
2 stycznia 2017 o 17:33Nie!
Nat
12 czerwca 2016 o 12:33Ale masz genialny styl! Świetny blog, zostaję 😀
JaninaDaily
12 czerwca 2016 o 20:13Bardzo się cieszę, takich ludzi nam trzeba!
Kasia Tarczewska
4 października 2016 o 16:29Dawno po czasie, ale takie uwagi zawsze są w cenie, bo mogą uratować przed utratą cennych kończyn.
Wygląda na to, że wystarczy zaopatrzyć się w motyla, żeby nie paść ofiarą krwiożerczych koali 😉
https://www.facebook.com/symbiozoo/videos/10155355616864358/
How simple is that?
JaninaDaily
4 października 2016 o 21:01Mój boże, ile słodkości!!!! <3 I dobrze wiedzieć, że jednak istnieje na tym świecie jakaś skuteczna broń masowego rażenia, która jest w stanie powstrzymać wściekły atak furii misia koali!
djk71
22 października 2016 o 08:54Ale, że bez dwukropka? Jak tak można? 😉
A na poważnie to świetny tekst i wciągający styl. Chyba będę tu częściej wpadał.
JaninaDaily
23 października 2016 o 19:29Zapraszam serdecznie – zawsze staram się wstawiać dwukropki w odpowiednie miejsca!
Tube forya
1 stycznia 2017 o 18:09Musisz wiedzieć, że styl pisania Janiny, cytując pewnego „zawsze_edka”, pana o zapewne bardzo smutnych oczach, smutnych myślach i jeszcze smutniejszych porankach, ma nawet swoją nazwę.
Veronica Ml
1 stycznia 2017 o 18:12Uśmiałam się do rozpuku, uwielbiam Twój styl!
Oficjalnie dołączam do #DrużynaJanina i biorę się za czytanie wszystkich wpisów od sierpnia 2014 począwszy! 😉
JaninaDaily
1 stycznia 2017 o 22:17Najgorzej jest, że jeszcze wczoraj miałabyś tylko dwa lata do nadrobienia, Veronica, a teraz to już trzy!
Veronica Ml
1 stycznia 2017 o 22:43Czymże są trzy lata wobec wieczności, Janino? 😉
Twój blog umila mi właśnie chwile oczekiwania na lekarza w szpitalu (pod tym względem angielskie szpitale ani trochę nie różnią się od polskich). Mam tylko nadzieję, że doczekam się wizyty zanim dobrnę do końca ;>
Krzysztof Szawara
30 października 2017 o 22:08A wieczność wobec kiszonego ogórka..
askelowe
18 maja 2017 o 22:33Tak sobie myślę, że posiadanie dziecka, nie tylko w celach gospodarskich tj. sprzątanie i chodzenie po zakupy, mogłoby być całkiem inspirującym wydarzeniem, to byłaby cała nowa kategoria na blogu. Głównie z tego powodu że mogłabyś opisywać swoje spostrzeżenia ze spotkania z człowiekiem, który nigdy nie jadł ptysia. Brak zębów albo fakt, że sama tego ptysia prawdopodobnie zjesz nie ma tu nic do rzeczy.
JaninaDaily
21 maja 2017 o 18:21Sporo osób tak mówi, ale potem to nikt się nie zgłasza, żeby mojemu dziecku robić kanapki z kiełbasą po nocy :/
Milena | milenakrecisz.com
19 czerwca 2017 o 13:10Dwukropki, przecinkii sredniki spac nie daja po nocach. Milo sie posmiac w ten duszny 30 stopniowy dzien w biurze z popsuta klimatyzacja ktorej nie mozna naprawic bo sie na dachu zasiedlily sokoly.
JaninaDaily
20 czerwca 2017 o 10:30Ale takie prawdziwe sokoły?!?!?!!?
Milena | milenakrecisz.com
20 czerwca 2017 o 12:22Najprawdziwsze wedrowne, wczoraj rano dookola budynku lataly male. Wpuscili inzyniera na 40 minut, potem musial zejsc zeby nie zaklucac im spokoju. Czuje ze bedzie kilka podejsc do naprawy.
rademachera
23 czerwca 2017 o 05:59I tak właśnie interpunkcja pozbawia ludzi marzeń… Łączę się w bólu z Twoim mężem.
JaninaDaily
25 czerwca 2017 o 20:54Czasem jednak interpunkcja przychodzi z pomocą w wyrażeniu emocji takich, jak w tej historii: [*]
Jak dzielić obowiązki domowe – część II – Podział zadań | PORZĄDKOODPORNA
1 grudnia 2017 o 16:45[…] do możliwości, umiejętności i predyspozycji domowników. Jak pisała Janina – „wysyłanie niemowlaka do mycia okien, to by była trochę przesada, one mają takie małe rą… ? Dokładnie tak samo jest ze wszystkimi innymi domownikami – ich możliwości i […]
Thermitt
9 grudnia 2021 o 16:37🤣🤣🤣🤣