Człowiek o pamięci masła i bukiet z balonów

Zaczęło się od tego, że ja mam takiego kolegę Kamila i to jest bardzo miły chłopak, bardzo sympatyczny, niemniej cechuje się tym, że ma pamięć totalnego masła, on jak idzie na zakupy po chleb i mleko to wraca z alpaką, a we wszelkie gry pamięciowe może grać tylko ze swoim kolegą fikusem i koleżanką paprotką, z którymi i tak zawsze przegrywa. No i może być tak, że ja postanowiłam niedawno wykorzystać to drobne uchybienie losu w osobowości Kamila, tę pamięć poszatkowaną jak jarzyny na sałatkę, i tym samym wmówiłam mu, że swego czasu obiecał mi jedną szalenie ważną rzecz, podjął bardzo istotne zobowiązanie względem mojej osoby, zobowiązał do działania o charakterze wręcz kluczowym, to jest że obiecał sprawić mi bukiet z balonów.

I ja ze szczegółami mu opisałam ten cały bukiet, który mi obiecał, choć tak naprawdę wcale go nie obiecał, i on nawet miał całkiem potężny error w głowie, on sto razy mnie pytał, czy serio powiedział, że sprawi mi ten balonowy bukiet, a ja mu mówiłam, że totalnie i że jeszcze zapewnił mnie, że to nie będzie żadne fiu bździu, żadna balonowa fuszerka, to będzie taki bukiet ostateczny, rolls royce balonowych bukietów, składający się z kilkudziesięciu elementów, a w ogóle to najlepiej by było, gdyby był widoczny z kosmosu. No, tak mu opowiadałam, a następnie zrobiłam to, co każdy by zrobił w sytuacji, gdyby nie dostał bukietu z balonów, który sobie uroił, to jest się obraziłam.

A potem pojechaliśmy razem na konferencję, zamieszkaliśmy w tym samym hotelu, Kamil na pierwszym piętrze, a ja na trzecim, dokładniej rzecz ujmując to zamieszkałam w pokoju 318, trzysta osiemnaście, trzy proste cyfry, trzy jeden osiem, macie to? No, to dobrze, bo Kamil oczywiście pomylił te numery i tym samym wysłał bukiet z trzydziestu balonów do pokoju obok. Jeszcze gdyby pomylił się o jedną cyfrę w drugą stronę, to pół biedy, bo bukiet trafiłby do naszego wspólnego kolegi Kuby, niemniej akurat strona była odwrotna i tym samym w pewnym momencie, siedząc sobie na konferencji 20 minut od hotelu, Kamil wykminił, że wysłał balonowy bukiet totalnie przypadkowemu kolesiowi w hotelu, tyle dobrego, że był to obcokrajowiec, no to przynajmniej będzie kolegom opowiadał, że w tej Polsce to mają bardzo wysokie standardy witania nowoprzybyłych.

No ale potem Kamil to wszystko sobie przekalkulował, policzył sobie, jak długo jeszcze będę mu jęczeć o ten bukiet z balonów, co to mi go obiecał, choć wcale nie obiecał, jeden dodać dwa, trzy w pamięci, pomnożyć przez jedną wkurzoną kobietę to mu wyszło trzydzieści lat, czyli tak w sam raz by jednak spróbować zawalczyć o odzyskaniu zguby i tym samym zadzwonił do akurat obecnego w tym hotelu naszego wspólnego kolegi Kuby i mówi: “Kuba, taka akcja, idź do hotelowej recepcji i powiedz im, że sprawa jest taka, że obdarowaliśmy balonowym bukietem nie tę osobę co trzeba, więc bardzo proszę przerzucić go z pokoju 317 do 318, trzysta osiemnaście, trzy jeden osiem, macie to?” A Kuba, człowiek-bohater, zarzucił na siebie to, co miał pod ręką, krótkie spodenki, górę od piżamy i jeszcze takie wysokie skarpetki do kolan, arbiter elegancji stylizowany na modę tyrolską, a następnie ruszył na akcję ratunkową, by odzyskać bukiet ze złego pokoju.

I idzie taki Kuba wraz z recepcjonistą do pokoju 317, ale okazuje się, że właściciel tego pokoju jednak był w środku, więc Kuba krzyczy przez drzwi, że halo, halo, obsługa hotelowa, proszę otworzyć, a pan mu odkrzykuje, że go away, no room service, a Kuba krzyczy, że to weri important, weri important, pliz ołpen, a pan znów krzyczy, że go away, a Kuba, że no dobra, on zaraz sobie pójdzie, ale najpierw proszę oddać nam te trzydzieści balonów, które znalazł pan w pokoju, a ten miły człowiek za drzwiami mówi, że tu nie ma żadnych balonów i go away, no room service, a przy okazji jeszcze dodał, że drzwi nie otworzy, albowiem jest nago.

No to jak jest nago, to Kuba, chłopiec miły i uprzejmy, zrobił to, co każdy by zrobił w jego sytuacji, to jest powiedział, że w takim razie bardzo przeprasza, on już sobie idzie…

…no ale serio, najpierw proszę nam oddać nasze balony.

I generalnie wymiana zdań trochę trwała, aż nagle któryś z uczestników tej totalnie normalnej, dzień-jak-co-dzień sytuacji skminił, co może być na rzeczy i poszedł Kuba wraz z panem recepcjonistą do mojego pokoju, i otworzyli go, i okazało się, że ten bukiet z balonów był we właściwym pokoju od samego początku.

No i słuchajcie, są dwa wnioski z tej historii – dobry i zły. Dobry jest taki, że posiadam całkowicie epicki bukiet z balonów. Zły jest taki, że najpewniej mamy z Kamilem i Kubą dożywotni zakaz wstępu do pewnego gdańskiego hotelu.

7 komentarzy

  1. Ana

    25 maja 2018 o 08:37

    super wpis uwielbiam tutaj wracać

    Odpowiedz
    • Marcin kociduł

      30 maja 2018 o 09:37

      Ówielbiam cię ❤️❤️

      Odpowiedz
      • Janina

        2 czerwca 2018 o 10:44

        A przepraszam, ale muszę spytać – czy to uwielbienie jest na tyle duże, by być może sprawić mi bukiet z balonów, Marcin…?

        Odpowiedz
    • Janina

      2 czerwca 2018 o 10:56

      Dziękuję, Ana! <3

      Odpowiedz
  2. LadyM

    28 maja 2018 o 11:56

    Ale zazdro, całe życie marzę o otrzymaniu takiego bukietu 😀

    Odpowiedz
    • Janina

      2 czerwca 2018 o 10:47

      No nie? Jest coś doskonale radosnego w takim bukiecie z balonów!

      Odpowiedz
  3. czoczo

    5 lipca 2020 o 22:07

    hehe Koleś z Klasą
    Pozdrawiam

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *