Siedzimy z miniczłowiekiem na murku i machamy nogami, bo już dawno nauczył mnie, że bez machania nogami, to to siedzenie w ogóle się nie liczy. I ja pytam go, czy chciałby na huśtawce polecieć tak wysoko, by wylądować na Wenus, a on mówi, że daj spokój, Janina, to przecież jest bez sensu.
A więc to już? Czy doświadczył już tej smutniejszej, bardziej szarej rzeczywistości, w której się wie, że huśtawki nie latają w kosmos, lalki nie pijają herbaty, nie jedzą plastikowych tortów i nic się nie dzieje, gdy nadepniesz na chodnikowe linie? Czy obudził się pewnego ranka o jeden dzień i całą świadomość starszy, w tym świecie, w którym ograniczają nas prawa fizyki, bledsza wyobraźnia i własne przeświadczenie, że to nie wypada? Mój boże, co mogę zrobić, by przedłużyć trwałość kosmicznych podróży, zabawkowych przyjęć urodzinowych, zwierzątek z plasteliny, które galopują po stole? Milczę, myślę, smutnieję.
– To zupełnie bez sensu – kontynuuje miniczłowiek po chwili –
…przecież byłem na Wenus dziś rano, gdy leciałem rakietą do żłobka.
Uff, czyli to jeszcze nie. Mam nadzieję, że jak najdłużej nie.
mig
3 stycznia 2023 o 23:36Oby też szybko nie dobrał się do “Małego Księcia”.
Pedro
13 lutego 2023 o 15:20To był moment, w którym zrozumiałem, że jestem dużym człowiekiem.
Siedząc na murku, nie mogłem machać nogami, bo sięgały do ziemi.
Problem mam zgoła inny, w dużym człowieku siedzi mały człowiek i gdy tylko może włazi na wyższy murek i dalej macha nogami.
Serio, bez machania nogami, siedzenie się nie liczy.
Janina
17 marca 2023 o 09:57Toż to nie problem, wręcz przeciwnie – absolutnie każdy powinien szukać w sobie takiego miniczłowieka!
Pat
4 marca 2023 o 10:39:):):)