Gubałówka asertywności, czyli do czego przydaje się żona

Moja najwspanialsza z życiowych pralinek, w osobie mojego męża, osiągnęła ostatnio nieznany mi dotąd poziom asertywności. Jeśli przeciętny człowiek znajduje się wraz ze swoją asertywnością gdzieś na poziomie Bytomia, czyli że 300 metrów nad poziomem morza i ewentualnie jakaś hałda, to Wojtek jest już gdzieś na wysokości Gubałówki i szykuje się do ataku na Rysy.

i-wish-i-could-help-but-i-dont-want-to_1349

Sprawy, których wyjaśnienie zajmuje normalnemu człowiekowi dwadzieścia minut i trzy razy tyle kłamstw, bo wiadomo, że wszyscy jesteśmy dorosłymi ludźmi, więc z trudnymi sytuacjami radzimy sobie tak samo, co wygląda mniej więcej tak, że wiesz, Halina, bardzo bym chciała do ciebie wpaść, ale akurat jutro obchodzi urodziny moja salamandra, muszę jej nadmuchać balony i nałapać skąposzczetów, a potem mam kurs rzeźbienia garnków i układania bukietów z polnych kwiatów, halo?, haloooo?, Halina, przerywa mi coś, wjeżdżam do tunelu, khsz! khsz!! KHSZ!!!, co? no wiem, że mówiłam, że jestem w domu, ale my tu mamy taki tunel między sypialnią a kuchnią, Staszek zbudował, żebym nie budziła dzieci, gdy wstaje w nocy po czipsa, no więc tak to jest, Halina, widzisz, bardzo bym chciała wpaść, ale nie mogę, a w ogóle to nie ma mnie w kraju i nie wiem kiedy wrócę, halo, haloooo, Halina, nic cię nie słyszę, jakiś szpak mi właśnie przegryzł kabel, KHSZZZZZZZZZZZ, a następnie należy odłożyć słuchawkę. No i właśnie – wszyscy normalni ludzie rozwiązują takie sprawy w taki właśnie sposób, mój mąż zaś zamyka się w dwóch zdaniach. Odbiera telefon, wychodzi, wraca po minucie i sprawa jest rozwiązana.

Gdy go o to spytałam, to Wojtek powiedział, że ma taki nowy, niezawodny sposób na odmawianie ludziom, ale szczegółów nie chciał zdradzić, a ja w sumie nie drążyłam, bo jakby nie było ja też się swoimi tajnymi przepisami nie dzielę, choć to może akurat dlatego, że za każdym razem, gdy mój mąż robi mmmm, mniam mniam, pycha kurczak i co niego dodałaś, to najczęściej tym magicznym składnikiem okazuje się być glutaminian sodu.

No, ale dziś jesteśmy w supermarkecie i ja mówię Wojtkowi żeby poszedł na owoce, kupił kiwi, i jeszcze doprecyzowuję, że kiwi to jest takie coś, co wygląda jak ziemniak tylko owłosiony, a Wojtek mówi, że nie może tam pójść, bo tam po drodze pani rozdaje ciastka na spróbowanie, a one wyglądają jakoś tak zdrowo i on takim nie ufa, a przecież pani go poczęstuje i głupio mu będzie odmówić, a ja mówię, że jak chce ciastko, to niech sobie weźmie, a jak nie chce, to niech grzecznie pani podziękuje, i jeszcze mówię, że przecież ma ten swój słynny sposób asertywność, a on sobie przypomina, że rzeczywiście ma, i idzie.

Mój boże, jaram się jak Londyn w 1666, oto przyjdzie mi być widzem na tej najwspanialszej olimpiadzie asertywności, oto siedzę w pierwszym rzędzie trybun tych zapierających w dech popisów oratorskich mojego męża, jego brawurowej sztuki odmawiania. Więc ja się jaram, Wojtek idzie i generalnie to wyglądało tak, że pani go pyta czy może chce ciastko, a na to mój mąż, Gubałówka asertywności, odpowiada gładko:

– Bardzo bym chciał, prosze pani, bardzo bym chciał…

…ale nie mogę, żona mi zabrania.

Słuchajcie, Wojtek mówi, że ten sposób działa zawsze i nigdy nie generuje żadnych dodatkowych pytań. Polecam. Od dziś jak nie będziecie chcieli czegoś zrobić, mówcie po prostu, że żona Wojtka Wam zabrania.

25 komentarzy

  1. Kasia

    7 września 2016 o 15:52

    Haha, gdzieś kiedyś czytałam na czyimś blogu, że właśnie to jest świetny pomysł na radzenie sobie z takimi sytuacjami, tylko problem jest własnie taki ze trzeba byc po slubie. Podobno “przepraszam bardzo bym chciała, ale chłopak mi nie pozwala” nie działa :(((

    Odpowiedz
    • Anna Tess Gołębiowska

      7 września 2016 o 16:57

      A co za problem powiedzieć “mąż”? 😀

      Odpowiedz
      • JaninaDaily

        7 września 2016 o 19:15

        Teraz to już ciągle tak mówię. Jak patologia to po całości, a nie że tylko z jednej strony.

        Odpowiedz
    • JaninaDaily

      7 września 2016 o 19:15

      Masz rację, Kasia, “chłopak” czy “dziewczyna” mają znacznie mniejszą siłę rażenia. To tylko małżeństwo brzmi tak groźnie.

      Odpowiedz
  2. Anna Tess Gołębiowska

    7 września 2016 o 16:58

    Uwielbiam i stosuję. Wymówka “na męża” ma tę zaletę, że nie trzeba mieć męża, żeby była skuteczna 😀 Ileż to razy w rżnięciu głupa na jakiś temat pomogło: “Ja naprawdę Pana przepraszam, ale mąż mi tak kazał i ja się staram najlepiej jak mogę…”.

    Odpowiedz
    • JaninaDaily

      7 września 2016 o 19:14

      Czyli generalnie są co najmniej cztery wersje tego sposobu:
      1. Na żonę z żoną
      2. Na męża z mężem
      3. Na żonę bez żony
      4. Na męża bez męża
      Doskonale, nikt nie będzie stratny!!!!

      Odpowiedz
      • Naxster

        8 października 2016 o 22:15

        No w Polsce jak się coś pomiętoli i się powie “mąz nie pozwala” będąc facetem…
        W sumie to dalszych pytań nie będzie, jedynie wyraz karpia na twarzy pytającego więc jak najbardziej skuteczne.

        Odpowiedz
  3. Alex R

    7 września 2016 o 21:20

    A to cwany egzemplarz 😀

    Odpowiedz
  4. Obserwator

    8 września 2016 o 08:12

    Zwykle, gdy odmawiam znajomym i jestem dalej nagabywany, to na ich argument, że jestem niemilec, odpowiadam, że od lubienia mnie to ja mam żonę, córkę i psa, co mi w zupełności wystarcza:)

    Odpowiedz
    • JaninaDaily

      8 września 2016 o 20:55

      Och, psa to nawet od miłości na całe życie! W sumie mam nadzieję, że żonę i córkę też 🙂

      Odpowiedz
    • JaninaDaily

      8 września 2016 o 20:55

      Och, psa to nawet od miłości na całe życie! W sumie mam nadzieję, że żonę i córkę też 🙂

      Odpowiedz
      • Anna Tess Gołębiowska

        9 września 2016 o 17:36

        Mój pies okazuje miłość każdemu, kto ma sznurówki i nie ucieka wystarczająco szybko…

        Odpowiedz
        • JaninaDaily

          9 września 2016 o 18:57

          No to brzmi trochę jak moja definicja miłości.

          Odpowiedz
          • Anna Tess Gołębiowska

            9 września 2016 o 21:22

            Też łapiesz obcych ludzi za sznurówki zębami i trzeba Cię siłą odciągać…?

          • JaninaDaily

            12 września 2016 o 18:46

            Nie zaprzeczam…

  5. Marrus

    13 września 2016 o 05:40

    Mój małżonek okazało się, że w naturalny sposób tego używa. To musi być jakaś mutacja genetyczna, albo może w piwie to przemycają? Takie antidotum na odpowiedzialność na barkach?

    Odpowiedz
    • JaninaDaily

      13 września 2016 o 17:26

      Totalnie. Okazuje się, że wielu mężów stosuje ten sposób, widocznie wszyscy kształcili się w tej samej Małżeńskiej Szkole Wymówek!

      Odpowiedz
  6. Erynia w trasie

    25 marca 2017 o 18:57

    Mój Tato (a teraz również mój Chłop) stosują podobną metodę na zakupach ale nieco inaczej: “tylko poproszę jakiś ładny kawałek (mięsa / sera / wstaw dowolne), bo żona mnie zabije…” Działało bez pudła!

    Odpowiedz
    • JaninaDaily

      26 marca 2017 o 11:42

      Czyli to jest jakaś usystematyzowana akcja, najpewniej uczą o niej już na pierwszej lekcji w Szkole Mężczyzn!

      Odpowiedz
  7. Agnieszka

    8 grudnia 2017 o 15:09

    Mój mąż po prostu mówi, że nie chce, a że ma dwa metry, to w sumie wystarczy. Jest tak beznadziejnie asertywny, że udało mu się odmówić picia bimbru z podchmielonymi starszymi panami z Podlasia. 🙁 W sumie nie wiem, po co mu żona, ale może to znaczy, że po nic i naprawdę mnie kocha.

    Odpowiedz
    • JaninaDaily

      10 grudnia 2017 o 12:40

      No nie, jeśli odmówił bimbru panom z Podlasia, to to już totalnie nadaje się na rektora Wyższej Szkoły Asertywności!!!

      Odpowiedz
  8. Antoni

    22 lutego 2018 o 15:57

    Totalnie.
    Kiedyś musiałem napisać podanie do burmistrza Koziegłów o przedłużenie karty na basen. Pani kazała wpisać powód przeterminowania. Wpisałem “problemy rodzinne (żona)”.
    Pani ze zrozumieniem pokiwała głową. Burmistrz zaakceptował.
    Tylko żona do dziś mi to wypomina.

    Odpowiedz
  9. Pragmatyczne Oko

    24 listopada 2018 o 21:21

    Większość tego typu problemów rozwiązuje uzbrojenie się w wymijającą odpowiedź przy pytaniu: “cześć, co robisz po piątej?”.
    Broń panie buk odpowiadać “nic”!

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *