W dniu, w którym mój mąż kupił mi pluszowego labradora naturalnych rozmiarów, zrozumiałam, że posiadam już w życiu wszystko.
Co oczywiście jest superklawe, no bo trudno narzekać na życie, gdy się weszło w posiadanie największej kulki waty we wszechświecie, niemniej fakt ten powoduje, że rok w rok mam spory problem z napisaniem listu do świętego mikołaja, albowiem niczego mi już nie trzeba. Buty mam, ubranka mam, nawet telefon z wbudowanymi fantastycznymi funkcjami, na przykład takimi, że on gra różne melodyjki, tak tiriririri gra i wtedy pokazuje mi się na ekranie ogromna twarz mojego męża, i ja odbieram, a on mnie pyta, czy kupić mi wino czy dwa? Polecam ten model. I telefonu, i męża.
Ponieważ tak się szczęśliwie złożyło, że Wojtek też jest człowiekiem, który w życiu posiadł już wszystko, wliczając w to przezabawną żonę i wyciskarkę do cytryn w kształcie R2D2, to – z racji braku innych potrzeb -co święta uskuteczniamy akcję: 10 dolarów, która polega na takim małym konkursie, które z nas kupi temu drugiemu najbardziej absurdalny prezent świąteczny za 10 dolarów. Tyle kosztują mnie święta: 10 dolarów i trochę czasu spędzonego w meandrach japońskiej ibaja. Oczywiście warto, no bo to zawsze potem warto osiąść na laurach własnego małżeństwa po zakupie mężowi czapki, która przebiera go za rybę.
Tymczasem w tym roku problem rozwiązuje się automatycznie, bo cała moja rodzina, poczynając od męża, a kończąc na wujku Juliuszu spod Tczewa, otrzyma ode mnie dokładnie same prezenty.
Akcja: Janinosklepik
Tak jest, otwieramy Janinosklepik z koszulkami, kubkami na gorącą czekoladą i torbami na ptysie. Czyli jak się uprzecie, to możecie ubrać się w koszulkę, założyć sobie torbę na głowę, w obu rękach dzierżyć po kubku, i tłumaczyć wszystkim napotkanym ludziom na ulicy, że jesteście Rycerzami Janiny i walczycie z niedowagą tego świata.
Koszulki dostępne są w trzech różnych kolorach (osobiście najbardziej mi się podoba kolor “szary melanż”, no bo wiecie – melanż). Rozmiary są następujące:
S jak Smutek
M jak Mogło być lepiej
L jak Lubię jeść
…i ich pochodne (czyli wszelkie XS, XL, XXl).
Wszystkie produkty były testowane na fokach. Podobały im się.
No właśnie – skoro już jesteśmy przy fokach. Ponieważ grudzień to miły świąteczny miesiąc, a ja jestem człowiekiem szczęśliwie posiadającym już wszystko, wliczając w to męża w przebraniu ryby, to akcję mam taką, w której #DrużynaJanina będzie miała możliwość mentalnego przytulenia kilku fok i rzucenia im makreli.
Akcja: mentalna makrela
Bo widzicie, foki to miłe zwierzątka, ale nie za bardzo zaradne, nawet jak już się uda jakiejś foce załatwić robotę, to ona i tak potem spędza cały dzień na ześlizgiwaniu się z krzesła i kąpaniu się w biurowym zlewie, a poza tym klienci się skarżą, że e-maile pisane płetwą są nieczytelne. I właśnie dlatego #DrużynaJanina rzuca fokom koło ratunkowe!
Ponieważ ludzie generalnie nie lubią liczb, a lubią obrazki, to pomysł swój zarysowałam na wykresie, przedstawiającym moją makrelę zysku z listopadowo-grudniowej sprzedaży w Janinosklepiku.
W skrócie polega to na tym, że Wy kupujecie 100 000 koszulek i kubków, ja dostaję miliony monet prowizji, a z tego 90% przeznaczamy na makrele dla schroniskowych fok. Czyli wyobraźcie to sobie tak, jakbyście za każdym razem po kliknięciu w przycisk „do koszyka”, rzucali foce jedną makrelę.
(pamiętajcie proszę, że podział makreli zysku dotyczy mojej prowizji, a nie całkowitego kosztu produktu, na który składa się wiele rzeczy, typu: materiały, maszyny i praca wielu miłych osób).
Komu pomagamy?
Irlandzkie schronisko dla fok, Seal Rescue Centre, to jedyna placówka w Irlandii, która zajmuje się rehabilitacją chorych fok, tuczeniem i tuleniem małych foczych sierot, a także uczeniem ich trudnej sztuki jedzenia ryby w całości. Nie mają żadnego wsparcia finansowego ze strony rządu, są w całości finansowani (a raczej – niedofinansowani) datkami miłych ludzi. Wszyscy ludzie zatrudnieni w centrum pracują w ramach wolontariatu, na pełny etat, tylko po to, by naszym foczym przyjaciołom było dobrze. Bo rozumiecie, czaicie to – kiedy ja dostaję całkiem sensowne pieniądze za to, że sobie cały dzień jeżdżę sobie o drukarki na obrotowym krześle, ktoś spędza kilkanaście godzin dziennie na czyszczeniu basenów, patroszeniu ryb i opatrywaniu foczych ran zupełnie za darmo. Tyle dobrego, że trochę pomagają im foki, zawsze to dodatkowa para płetw do pomocy.
Chore i osierocone foki, znajdowane na plaży, są przewożone do schroniska, a tam grzeją się pod lampami, bawią swoimi zabawkowymi rybami, poznają foczych przyjaciół i generalnie zdobywają wszystkie umiejętności niezbędne do bycia foką. Po wyzdrowieniu i odpowiednim zaokrągleniu są wypuszczane do morza, gdzie kontynuują swoje szczęśliwe życie na wolności.
Koszt pomocy jednej foce to 150 złotych. Zależnie od wielokrotności tej kwoty, jaką uda nam się uzyskać, tyle pojedynczych fok uda się nakarmić. W miarę rozwoju akcji, o wszystkich fokach uratowanych dzięki #DrużynaJanina, będę Was rzetelnie informować. W nadchodzących tygodniach, aż do końca grudnia, poopowiadam Wam też trochę o samych fokach, o schronisku i o najciekawszych foczych rozbitkach.
Na rozpęd dziś rano adoptowaliśmy z Wojtkiem pierwszą fokę dla naszej drużyny. Jak ją zobaczyłam, to tak jakby czułam, że będzie bardzo dobrze pasować do #DrużynaJanina.
Nazwaliśmy ją Bestia:
Hop hop, do sklepu, Drużyno! Znajdziecie tam wszystkie rozmiary, wliczając w to rozmiar S, ale to raczej dodałam dla przyzwoitości, mam nadzieję, że nikt z #DrużynaJanina się w to nie zmieści.
Aby przejść do Janinosklepiku, kliknij w zdjęcie:
Zmiany produktu (to jest koszulki na kubek albo torbę, albo cokolwiek) dokonujecie poprzez kliknięcie w przycisk “rodzaj” obok zdjęcia produktu.
***
Wszystkie foki przedstawione wyżej pochodzą ze schroniska Seal Rescue Ireland. Zdjęcia, które będę wykorzystywać przez najbliższy miesiąc we wpisach i innych mediach społecznościowych są robione głównie przez pracowników schroniska, czasem przeze mnie, i są wykorzystywane za zgodą schroniska i wszystkich zamieszkałych tam fok, oprócz tej jednej, która odmówiła zdjęć ze swoim udziałem, bo jest za chuda i wstydzi się pokazywać w takim stanie.
Zdjęcia moje i Wojtka są przedmałżeńskie, sprzed kilku lat i kilkunastu kilo, co tylko dowodzi tezy mojego męża, że w małżeństwie chodzi o to, że już do końca życia możemy być grubi.
Lena MadHatter
23 listopada 2016 o 17:12😀 no moje życie już nigdy nie będzie takie samo! dziękuję Janino, jesteś mym absolutnym natchnieniem ♥
JaninaDaily
23 listopada 2016 o 18:05Jak ja lubię taki entuzjazm w komentarzach. Jesteście najlepsi!!!
Lena MadHatter
23 listopada 2016 o 18:16😀
Anna Tess Gołębiowska
23 listopada 2016 o 17:15Janinokoszulki na karmienie fok! Nie mogło być lepiej!
JaninaDaily
23 listopada 2016 o 18:05Ja wiem, dobrze to z fokami wymyśliłyśmy. Aż mi przyklasnęły w uznaniu!
Anna Tess Gołębiowska
24 listopada 2016 o 15:05Yay <3
JaninaDaily
25 listopada 2016 o 06:54Zapraszam do ubierania się!
Naxster
23 listopada 2016 o 17:23Potwierdzam: ten pan wygląda jak skrzyżowanie misia koala z labradorem.
JaninaDaily
23 listopada 2016 o 18:05Mówiłam! 🙂
Natt
23 listopada 2016 o 17:38Janina! Lew Rho Rho jest idealny. Myślałam nad Gaussikiem, ale on wczoraj prawdopodobnie zrujnowal moją logistyczna karierę. A co do pochodnych, to w takim wydaniu zaczynam je lubić!
#DrużynaJanina rządzi
JaninaDaily
23 listopada 2016 o 18:04Och nie, co ta Gaussie?!?!?! Na koszulce z Gaussie to trochę można ściągać, szkoda, że jej nie miałaś, gdy była potrzebna!
Natt
23 listopada 2016 o 18:14No i to wielka, nawet jakbym nie sciągneła, to z całą pewnością urzekłaby mojego profesora… Na 200%.Hmm może jak zamówię teraz to dotrze do mnie zanim ogłosi drugi termin!
JaninaDaily
23 listopada 2016 o 18:20Na pewno. To jest Gaussie, ona szybko pływa!!!
Rinonka
23 listopada 2016 o 17:52Och wielka ekstytacja! Duzo radosc! Piekna koszulki! Lew i gaussie do mnie przyjda 😀 Niech zyja foki! Niech zyje Janina! Niech zyja koszulki! Niech zyja weglowodany!
Rinonka
23 listopada 2016 o 18:01o moj borze zielony, to centrum to oni tez wydry ratuja? jak sie tam dostac, ja bym bardzo taka wydre chciala, obiecuje nie ukradne, wezme za zgoda wydry… 🙂
JaninaDaily
23 listopada 2016 o 18:02Tak, czasem mają wydry, a nawet żółwie morskie, ale raczej rzadko. Foki za to codziennie. Można ich odwiedzać codziennie od 10-5pm i oglądać foki!
Rinonka
23 listopada 2016 o 18:16Zalegla cisza, bo wlasnie rozpracowuje jak sie do Irlandii dostac i w ktora strone foki i czy psy sa akceptowane w Irlandii bo przeciez wredniaka nie zostawimy w domu (ale nie wezmiemy do foczego domu, spokojnie, zeby sie nie przerazily, bo on szalony jest. Pokazemy mu zdjecia). Akcja przekonaj rodzine, ze musimy odwiedzic Irlandie koniecznie w celu zwiedzania, zwlaszcza fok 🙂
JaninaDaily
23 listopada 2016 o 18:20W UK też było kiedyś schronisko, wiem, bo adoptowałam kiedyś brytyjską fokę. Poszukaj!
JaninaDaily
23 listopada 2016 o 18:03Ale czad, jaki entuzjazm!!!! Lew przyjdzie, a Gaussie przypłyną i będziecie jedną, wielką statystyczną rodziną!
Krusz.
23 listopada 2016 o 18:03Jak lady Ramkin vel Vimes i jej schronisko dla zagrodowych smoków. Tak mi się skojarzyło 😉
JaninaDaily
23 listopada 2016 o 18:08Najlepsze skojarzenie!
Isia
23 listopada 2016 o 19:17Borze sosnowy, chyba przy okazji wycałuję Górka za to, że będę mogła nosić koszulkę z lwem!!! :3
Janina
23 listopada 2016 o 21:55Koniecznie! Tylko zrób to jak Marysia będzie akurat w szkole, żeby nie było afery!
JaninaDaily
23 listopada 2016 o 22:31Koniecznie! Tylko zrób to jak Marysia będzie w szkole, pisać klasówkę, żeby nie było afery!
Karolina
23 listopada 2016 o 20:41Omójboże wyciskarka w kszałcie R2D2?! Ja pragnę ujrzeć!!
Noszę rozmiar S, ale to raczej wynik karłowatości niż niedowagi, czy to czyni mnie mniej Janinofanem? 🙁
Janina
23 listopada 2016 o 21:54Polecam sklep thinkgeek.com, tam kupuję wszystkie prezenty dla mojego męża!
JaninaDaily
23 listopada 2016 o 22:30Sklep thinkgeek.com – tam kupuję wszystkie prezenty dla męża!
Karolina Nowak
23 listopada 2016 o 21:26No…a pączki mamy jal cud, miód i malina 🙂 brawo za inicjatywę z Fokami!
Janina
23 listopada 2016 o 21:55No wiem, ja przecież dziewczyna z sercem z węgla wyciosanym dzieciństwem na Śląsku!
JaninaDaily
23 listopada 2016 o 22:29Ja wiem, ja przecież mam serce z węgla, ciosane dzieciństwem na Śląsku!
Da ria
23 listopada 2016 o 22:05Janina! Tego samego psa mi w Irlandii kupił mój były! Myślisz, że nie powinniśmy się rozstawać? 😀
JaninaDaily
23 listopada 2016 o 22:29Totalnie! Ja już mam drugiego, bo pierwszego wytuliłam tak, że aż się zrobił pusty w środku 😀
JaninaDaily
25 listopada 2016 o 06:52Dzięki, Marysia! Rozmiar S to ja nosiłam ostatnim razem w podstawówce i powiem, że w tym rozmiarze S dobrze wyglądałam w przebraniu leoparda na szkolnej dyskotece. Teraz już leopardy nie dla mnie :/
Maria
25 listopada 2016 o 12:24Każdy wiek ma swoje prawa 😉
Koszmar Ewy Chodakowskiej i licznik fok | Janina Daily
2 grudnia 2016 o 18:12[…] Wam powiedzieć, że po 10 dniach akcji “Mentalna makrela” udało nam się nakarmić 4.86 fok. Ponieważ ludzie podobno nie lubią liczb, co osobiście […]
Małgorzata Świtalska
16 grudnia 2016 o 10:02Mentalna makrela – stan, który osiągam w poniedziałkowe ranki w pracy
JaninaDaily
22 grudnia 2016 o 22:35Ha ha! No to dość niekorzystnie, choć dla fok akurat korzystnie!
Aga
14 maja 2021 o 14:28Czy koszulki jeszcze kiedyś powrócą? 🙂
Janina
14 maja 2021 o 14:29tak, tylko szukamy nowego dostawcy, bo jakość w koszulkowy spadła na łeb na szyje, nie chciałam sprzedawać dam nadruków tak nietrwałych i słabych jakościowo 🙂