Naukowy kalendarz karnawałowy – DZIEŃ 2. Czyli wszystko, co powinniście przeczytać, obejrzeć i wiedzieć, by zrozumieć, dlaczego nauce można i powinno się ufać. Dzisiaj: wykład popularnonaukowy.
Bo gdy przydarza nam się coś nieoczekiwanego, lubimy szukać prostych wyjaśnień takiego stanu rzeczy. Niemniej to, że coś przydarzyło się nam, a nawet Helenie z Elbląga, nie wystarcza, by uznać to za regułę, fakt lub zależność przyczynowo-skutkową. Pytanie brzmi, czy takich odpowiedzi może nam udzielić nauka? Wszak w internecie można przeczytać, że „nauka nie jest nigdy niczym dobrym, bo wprowadza tylko zamieszanie, a de facto jest bardzo ograniczona i ułomna, więc nie warto się nią posługiwać”, nie mówiąc już o tym, że – jak donosi inny użytkownik – „po co dowody naukowe – wystarczy się po znajomych rozejrzeć, w rodzinie popytać, po mieście pospacerować”.
W tej prezentacji opowiadam o tym, w czym badania naukowe są lepsze od naszych domysłów i przeczuć, skąd wiemy, czy nasze dane i wyniki badań dobrze oddają rzeczywistość, i czy prawdą jest, że statystyka – zupełnie tak samo jak żony – nigdy się nie myli. Wspominam również o naukowcu, za którego wszyscy się wstydzimy – Andrew Wakefieldzie, którego sfałszowane badanie dało początek mitowi o szczepieniach wywołujących autyzm.
Piotrek
1 stycznia 2021 o 14:56Świetny talk! ❤️
A ludzie bez silni made my day 😀
Klaudia Jaroszewska
13 stycznia 2021 o 17:15No tak, przecież ludzie wiedzą lepiej niż nauka! A najwięcej o stereotypach, przez które można sobie narobić problemów.