Tajemnice zaginionego przecinka i inne tragedie uniwersyteckie

Właściwie to mam dwa największe marzenia w życiu i jedno to jest takie, że chciałabym zostać ikoną ruchu gejowskiego, coś jak Madonna albo Beata Kozidrak, a drugie to jest takie, że bardzo bym chciała, żeby za każdym razem jak ktoś dokonuje błędów we wnioskowaniu na podstawie jakichkolwiek statystyk, to żeby pochodził do niego jakiś najbliższy wróbel, trzepał go skrzydłem w głowę i mówił: „człowieku, nie”. Niemniej ponieważ chwilowo mam problem z przekonaniem okolicznych wróbli do współpracy, albowiem okazuje się, że są to ptaki o silnych przekonaniach pacyfistycznych, to musiałam sięgnąć po inną, najcięższą z broni, to jest EDUKACJĘ.

Jak nie dobierać próby, jak nie rysować wykresów, jak nie zadawać pytań ankietowych, jakich wniosków nie wyciągać na podstawie danych, no generalnie cały przedmiot sobie obmyśliłam i zatytułowałam go: “Człowieku, nie”. Zwieńczeniem tego kursu miała zaś być elegancka gala, na której ostatecznie rozwikłalibyśmy zagadnienia szczepień i autyzmu, i na tę galę to ja miałam mnóstwo brawurowych pomysłów, na czele z piosenką finałową, której refren brzmiał mniej więcej tak:

„Taka to jest święta racjaaaaaaaaa,
Korelacja to nie kauzacjaaaaaaa”

I jeszcze w tle taki chórek, co robi uuuuuuuuuu, bo jednak jak jest chórek, to jest profesjonalizm.

A potem poszłam do swojego szefa spytać, czy mogę poprowadzić swój autorski przedmiot „Człowieku, nie”, a on wysłuchał z uwagą całej mojej koncepcji, a następnie orzekł, że człowieku, nie. Choć może być tak, że to dlatego, że tę zwrotkę to mu śpiewałam bez chórków, co trochę ujęło jej efektowności. No i być może dlatego, że mój szef był tego dnia najsmutniejszym człowiekiem na świecie, bo od rana gazety krzyczały, że w tym roku żadna irlandzka uczelnia nie znalazła się w setce najlepszych na świecie.

Bo musicie wiedzieć, że mój szef kocha rankingi i bardzo był dumny z każdego naszego skoku na rankingowych schodkach, nawet kazał nam podpisy do maila dodawać, które stanowiły, że Janina, wydział ten i ten, uniwersytet ten i ten, to miejsce w rankingu światowym, to w europejskim, to w narodowym, a jeszcze na dodatek mama jest dumna. No generalnie to w pewnym momencie ten podpis stał się dłuższy niż sama treść moich maili, zwłaszcza tych wysyłanych do studentów, bo te to najczęściej zawierały jeden z dwóch komunikatów, to jest: „nie”, ewentualnie: „chyba żart”. To ostatnie to na przykład wtedy, gdy student mi wysłał maila, że przez cały poprzedni semestr nie dotarł na zajęcia, bo nigdy nie udało mu się wstać na czas, co w sumie nie byłoby nawet takie dziwne, gdyby nie to, że zajęcia były o siedemnastej.

A teraz na pewno zastanawiacie się, jak to się stało, że wypadliśmy z pierwszej setki światowych rankingów – czy w przeciągu roku zdołaliśmy aż tak popikować w dół, niczym rybitwa, co dojrzała śledzia? Czy jakość oferowanych przez nas usług dydaktycznych roztrzaskała się o twardy bruk studenckich ewaluacji? Otóż już odpowiadam: w tym roku w ogóle nie było nas w rankingu, bo nas zdyskwalifikowano, bo okazało się, że w tych danych, co wysłaliśmy twórcom rankingu, to był błąd i ktoś źle wstawił przecinek dziesiętny.

ŹLE WSTAWIŁ PRZECINEK DZIESIĘTNY.

Mój boże, kimkolwiek jest człowiek, który to zrobił, na bank będzie honorowym gościem na mojej gali “Człowieku, nie”. Totalnie to widzę: główne miejsce na scenie, z sufitu spadają płatki czerwonych róż, w tle słychać kolejną zwrotkę mojej piosenki finałowej:

„Gdy chcesz podbić rankingowy ryneeeeek
Wpierw naucz się wstawiać przecineeeek”.

9 komentarzy

  1. Michał Bratos

    11 stycznia 2018 o 08:25

    🙂

    Odpowiedz
  2. 90ty.blog

    12 stycznia 2018 o 16:09

    Nie wiem, co napisać. Przecinki mówią same za siebie.

    Odpowiedz
    • JaninaDaily

      14 stycznia 2018 o 21:43

      A nawet: brakujący przecinek jest warty więcej niż milion słów.

      Odpowiedz
      • 90ty.blog

        15 stycznia 2018 o 11:47

        Dlatego wolę kropki. Przynajmniej wiadomo, gdzie coś się kończy, a gdzie zaczyna :).

        Odpowiedz
  3. Marcin I businesslifemanual.pl

    18 stycznia 2018 o 13:49

    Ja i tak wiem, że za całą sprawa stoi kot. Zjadł przecinek. Nie powiedział. Pan wysłał. Nie popatrzył. Jeszcze się pewnie rozmarzyl i chciał zobaczyć jak będzie wyglądała stopka z napisem 1st university in the universe, zapomniał usunąć. Wysłał i siup.

    Odpowiedz
    • JaninaDaily

      24 stycznia 2018 o 15:23

      Teraz w kwestii ustalenia winnych najważniejsze jest pytanie: kto wysłał? Kto ostatecznie wcisnął przycisk “enter”? Pan czy kot?

      Odpowiedz
  4. TabulaRazor

    20 stycznia 2018 o 21:36

    Niezłe. Ja ostatnio otrzymałem od studentki maila dotyczącego list obecności na wykładach w grudniu, dzięki którym każdy obecna na liście osoba uzyskiwała pół oceny w górę. No a ona niestety nie miała możliwości przybyć na zajęcia w grudniu i się wpisać na listy, ponieważ była na L4, ale gdyby nie była na L4, to by na pewno przyszła na zajęcia i się wpisała na listy. I na tym tle to ona pragnęłaby się spytać, czy jednak może otrzymać z góry ocenę 3…

    Odpowiedz
    • JaninaDaily

      24 stycznia 2018 o 15:14

      Ta studentka musiała pobierać nauki w tej samej Wyższej Szkole Trybu Warunkowego, co studenci, którzy totalnie by się nauczyli, gdyby tylko akurat babcia im nie wpadła do wulkanu i nie musieli jej pilnie zabrać do szpitala.

      Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *