Jako, że wymyśliłam sobie ostatnio, że życie nie chłoszcze mnie wystarczająco, to udałam się na pocztę. Wchodzę na pocztę i staję grzecznie w kolejce, a zaraz za mną staje miły pan, który natychmiast zaczyna się rozbierać, ale w sensie nie że na splendorze się rozbierać, że ze skarpet i majciochów, on tylko kurtkę zdejmuje, czapkę, prowiant z plecaka wyciąga i ja myślę sobie, że co ty robisz, człowieku, przecież my tu na tej poczcie hop hop, listy wyślemy i zaraz wychodzimy, ale to było zanim uświadomiłam sobie, że na tej poczcie to tego dnia odbywa się jakieś tajne spotkanie Stowarzyszenia Ludzi z Najbardziej Absurdalnymi Problemami na Świecie.
I ja tak stoję, a pani przede mną pyta panią w okienku, co to znaczy, że kartka jest trójwymiarowa, bo ona nie zna pojęcia “trójwymiar”, no proszę pani, proszę się nie martwić, skorupiaki i mątwy też tak mają. Zaraz obok niej wpycha się pan, który koniecznie chce wymienić znaczek, bo on tu przed chwilą go kupił, ale kupił taki z zającem, a zając to się tak bardziej kojarzy z Wielkanocą, więc czy on mógłby go wymienić, on by wolał jakiś taki z motywem świątecznym, typu: bałwan, choinka, od biedy może być i gwiazdka, ale taka gwiazdka, ta jest jakaś taka ponura, czy nie ma pani weselszej gwiazdki? No i ci ludzie tak sobie dyskutują, a ja myślę sobie, że boże mój, dziś poniedziałek, w sobotę Wigilia, zaraz będę musiała zadzwonić do Mamy, że mogę się trochę spóźnić na karpia, no bo stoję w kolejce na poczcie.
Za to w okienku obok to dopiero rozgrywała się przygoda, albowiem pani kupowała kopertę. Musicie wiedzieć, że większość ludzi popełnia błąd i uskutecznia tę czynność poprzez zwrot: “poproszę kopertę” skierowany do pani w okienku, ale musicie wiedzieć, że to nie jest prawidłowa procedura, prawidłowo to się powinno robić tak, że pani opowiada pani w okienku, że jej córka, ta najstarsza, to mieszka we Francji, a we Francji to nie ma budyniu i ona to wie, bo w dziewięćdziesiątym ósmym ona pojechała odwiedzić tę córkę i chciała jej zrobić ciasto z budyniem, takie ciasto, że wie pani, warstwa herbatniczków, potem budyń, potem znów herbatniczki, bardzo pyszne, mniam mniam, no ale nie mogła go zrobić, no bo we Francji nie ma budyniu i dlatego właśnie ona musi go córce wysłać, i ona tak właśnie opowiada, a w międzyczasie pani mnie woła do kolejnego okienka i ja podchodzę, i mówię, jak totalny amator: “poproszę kopertę”.
Poproszę KOPERTĘ – powtarzam jeszcze raz głośniej, bo pani w okienku ma taką minę, że nie mam żadnych wątpliwości, że nie usłyszała i jest przekonana, że chcę od niej kupić nerkę i trzy palce lewej dłoni. A potem dostaję kopertę i to jest dopiero początek kłopotów, bo potem jeszcze chciałam odebrać awizo i w tym celu pani musiała wyciągnąć taki ogromny zeszyt w kratkę, w którym w ręcznie narysowanej tabelce szukała mojego nazwiska, co było o tyle skomplikowane, że ich kolejność była przypadkowa. No nie ma problemu, nie traćmy nadziei, może kiedyś w podziękowaniu za ten budyń Francuzi prześlą nam wynalazek technologiczny w postaci alfabetu.
30 minut i 20 przerzuconych stron później pani znalazła moje nazwisko, a potem to już rachu ciachu, przepisać ręcznie do zeszytu szesnastocyfrowy numer, złożyć podpis, odbieram paczkę, wychodzę.
I teraz co było dalej – ja wychodzę, a tam pod tą pocztą czeka pan na wózku inwalidzkim i pyta mnie, czy mogłabym iść do środka, poprosić jakiegoś pracownika poczty na zewnątrz, bo on nie może się dostać do środka z okazji wysokich schodów. Rok 2016. Pani na polskiej poczcie ręcznie zapisuje numerki w kratkowanym zeszycie, pan na wózku nie może samodzielnie kupić głupiego znaczka. Gdzieś tam Elon Musk snuje plany kolonizacji Marsa.
Hipis
22 grudnia 2016 o 23:16Moja współlokatorka miała dostać paczkę. Akurat miałyśmy całą środę wolną, to siedzimy i czekamy. Dzwoni domofon – listonosz. Koleżanka chce mu otworzyć, ale ten się irytuje, że nie, bo on myślał, że nas nie będzie w domu, i paczki nawet nie wziął ze sobą. Paczka na poczcie (1,5 km dalej) od 18 będzie. Wkurzamy się, ale idziemy. Na poczcie informują nas, że paczka będzie o 19. Wracamy do domu. Czekamy. Koleżanka już sama bierze hulajnogę i o 19 jedzie znowu na pocztę. Wraca z paczką. Malutką i lekką. No ale przecież praca listonosza nie polega na noszeniu listów 😀
JaninaDaily
23 grudnia 2016 o 11:28No nie, wiadomo. Praca listonosza polega na dzwonieniu domofonem w najmniej spodziewanym momencie, to jest: gdy człowiek jest pod prysznicem, gdy człowiek jest cały oblepiony ciastem na pierogi, gdy człowiek ogląda “Na Wspólnej” i Roman właśnie podejmuje dramatyczną decyzję zawodową, która zaważy na całym jego życiu!
Lena MadHatter
23 grudnia 2016 o 10:23♥ ♥
aga
24 grudnia 2016 o 01:10Janina, w uk na poczcie tez takie zeszyciki maja i baaaardzo niesprawnie idzie im odnajdywanie paczek, na dzien dobry slyszysz nie ma i dopiero jak sam zobaczysz swoja paczke to mozesz probowac argumentacji ze jednak jest 🙂 ale to wszystko wszystko niewazne, cala ta emigracja, podrozowanie wizzairem, kiedy przyjezdza sie do rodzicow a tu czekaja…. PTYSIE! 🙂
JaninaDaily
28 grudnia 2016 o 13:59Ja wczoraj wróciłam z Polski, dziś jadłam bigos na śniadanie <3
Michał Kubalski
29 grudnia 2016 o 13:04NAWET NIE ZACZYNAJMY O LISTONOSZACH, bardzo proszę. Jednego już zwolniłem/przeniosłem, kolejny na razie jest lepszy, ale i zamawiam mniej książek pocztą, więc w sumie nie został sprawdzony należycie.
JaninaDaily
29 grudnia 2016 o 15:53Najlepsi są listonosze, którzy dzwonią do Ciebie domofonem, żeby ich wpuścić, a potem zostawiają Ci awizo, no bo przecież nie było Cię w domu <3
Michał Kubalski
30 grudnia 2016 o 07:39Tego akurat nie przeżyłem. Ale kurierzy niekoniecznie są lepsi. Niedawno jeden nakłonił mojego dziewięcioletniego syna do podpisu na pokwitowaniu odbioru paczki, inny zostawił paczkę na skrzynce, żeby ten sam syn zszedł sobie po nią, gdy kurier już pójdzie. Obecnie dzieci są już poinstruowane, żeby się na takie triki nie nabierać i odsyłać do telefonu do rodziców (ofiarą tego padł dziadek, który chciał podrzucić prezenty pod choinkę), ale nie wiem, co ci kurierzy i listonosze jutro wymyślą.
JaninaDaily
30 grudnia 2016 o 21:54Dobrze, że jeszcze nie namówili Twojego syna, żeby poroznosił paczki po sąsiadach zamiast nich!
Jakub Pawlak
29 grudnia 2016 o 20:28No bo to Polska jest. Tutaj nie możesz oczekiwać zbyt wiele #dobrazmiana
Zresztą po co przystosować urząd pocztowy dla niepełnosprawnych, jeżeli można 30 milionów pieniędzy podatników Rydzykowi podarować – niby na ten jego Hogwarts, w którym żaden z pracowników “naukowych” nie napisał ani jednego punktowanego artykułu…
Karo
4 października 2018 o 09:22A ja chciałam powiedzieć, że to prawda, że we Francji nie ma budyniu!!! Nie ma też kisielu i twarogu i jeszcze wielu innych rzeczy. To tak na marginesie…